wtorek, 31 grudnia 2013

One Part - Leonetta - Sylwestrowa noc

Bohaterowie:


Violetta Castillo:















Leon Verdas:

















Francesca Resto:




Marco Tavelli:















Andreas Calixto: 
  














   DJ
Camilla Tores
Ludmiła Ferro
Natalia Navarro
Maximiliano Ponte
Federico Pasquarelli*
Brodway Nascimiento*
Napoleon Velilla*
Braco Logunov *
Diego Rodrigez
Lara Baroni*


Violetta:

 Zbliża się sylwester. Tata i Angie jadą jutro do Paryża i tam będą świętować Nowy Rok ciesząc się swoim towarzystwem. Ramalo zabiera Olgę do Rio de Janeiro by obchodzić sylwestra w ulubionych kubańskich rytmach. Ja natomiast spędzę sylwestra tu w Buenos Aires siedząc przed telewizorem i obżerając się popcornem. Nie zamierzam iść na żadną  imprezę z okazji Nowego Roku ani tak owej urządzać. Dlaczego? Z dwóch głównych powodów. Pierwszy jest taki że nie mam nastroju do imprezowania. Natomiast drugi  brzmi tak: nie mam z kim iść na imprezę. Tak znowu pokłóciłam się z Leonem i znowu powodem był ... Diego. Debil którego imię zaczyna się na Di a kończy ego po raz kolejny rozbił mój związek. Tym razem pomogła mu w tym lafirynda z toru motocrosowego zwana Larą. Niechcę o tym mówić bo dopiero godzinę temu przestałam płakać. A płakać miałam o co. Leon powiedział że nie chce tego ciągnąć i że to już ostateczny i definitywny koniec.

Leon:

 Nadchodzi sylwester. Moi rodzice jadą do Los Angeles i tam będą świętować nowy rok. Ja zostaje sam z telewizorem, kanapą i ogromną paką chipsów. Nie mam zamiaru iść na żadną imprezę nie mówiąc już o organizowaniu. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze nie jestem w nastroju do łażenia po imprezach a po drugie nie mam z kim iść. Tak kolejny raz zerwałem z Violaettą. Kocham ją ale nie chce dłużej cierpieć. Po raz kolejny powodem naszej kłótni była ... Lara. Idiotka której imię zaczyna się na L a kończy ara skutecznie rozdzieliła mnie i Viole. Tym razem jednak nie działa sama. Pomogła jej męska dziwka imieniem Diego. Nie chcę o tym mówić bo dopiero godzinę temu się ogarnąłem i nie che się znowu rozkleić. Nie mam co próbować odzyskać Violę bo powiedziałem jej że nie chce tego ciągnąć i że to ostateczny i definitywny koniec Leonetty. Byłem głupi. Strasznie żałuje swoich słów ale cóż Verdas mądry po szkodzie.

Francesca:

 Postanowiłam zorganizować imprezę sylwestrową pod hasłem "Magia gwiazd". Odbędzie się ona u mnie w ogrodzie stąd właśnie motyw przewodni. Marco pomaga mi w organizacji. Impreza jest za dwa dni. Prawie wszystko gotowe. Ja i Marco właśnie skończyliśmy wypisywać zaproszenia i idziemy je poroznosić. Ja idę do dziewczyn a Marco do chłopaków. Jestem już pod domem Cami ale jej niema bo jest na zakupach z Ludmi i Naty. Włożyłam zaproszenie do skrzynki na listy tak jak w przypadku Lu i Naty i ruszyłam do domu Violi. Niebędzie jej w domu bo pomaga Angie wybrać ubrania do Paryża. Za pukałam do drzwi. Otworzył mi pan German i powiedział żebym zostawiła zaproszenie w pokoju Violi. Tak też zrobiłam.

Marco:

  Fran robi imprezę sylwestrową a ja jej pomagam. Właśnie roznoszę zaproszenia. Zostało ostatnie dla Leona. Właśnie jestem pod jego domem. Pukam do drzwi. Nie dostałem odpowiedzi. Pewnie polazł na ten tor motocrosowy. "Co go tam tak cięgnie motory czy Lara?? Ja już sam nie wiem." Wrzuciłem zaproszenie do skrzynki na listy i poszedłem do domu Fran dalej pomagać w przygotowaniach do imprezy sylwestrowej.

Dzień imprezy:

Violetta: 

 Nie zamierzałam iść na żadną imprezę. Jednak impreza Fran ma kuszący motyw przewodni "Magia gwiazd". Postanowiłam że na nią pójdę ale jak będzie tam Leon to wracam do domu. Stoję przed szafą i nie wiem co mam na siebie założyć. Chyba  założę to:

 Do tego taka fryzura jak na zdjęciu w katalogu:

i jeszcze delikatny makijaż. Jestem gotowa. Zamykam drzwi i idę do Fran.

Leon:

 Miałem nie iść na żadną imprezę ale motyw przewodni jest kuszący " Magia gwiazd". Chciał bym aby ta magia sprawiła to abym pogodził się z Violettą i aby do mojego życia powróciła radość. Na tej imprezie postanowiłem przeprosić Viole i poprosić ja o wybaczenie. Jeśli będzie trzeba będę ją błagał na kolanach.
Założyłem to:
włosy postawiłem na żelu, spryskałem się perfumami które tak uwielbia Viola i wyszedłem. 

Francesca:

 Dziś impreza. Od rana razem z Marco dokonujemy ostatnich poprawek i dopinamy wszystko na ostatni guzik. Mam nadzieje że wszyscy zaproszeni przyjdą i będą się dobrze bawić. Szampany już się chłodzą. Fajerwerki są ustawione w bezpiecznym miejscu ale tak aby efekt był zniewalający. Bardzo się denerwuję że coś nie wypali. Muzyka będzie szła z laptopa. DJ będzie djem. Wiem zabawnie to brzmi ale sam się zgłosił. Jest 18 wszyscy zaczynają się schodzić. DJ przyszedł dwie godziny wcześniej aby rozstawić sprzęt. Jest już Cami, Naty, Lu, Maxi, Braco, Napo, Brodway, Andreas. Niema Federa Violi i Leona i jeszcze paru osób. Diego nie dostał zaproszenia. Zadużo krwi nam wszystkim napsuł. Właśnie dotarł Fede i sporo innych osób. Czekamy jeszcze na Violę i Leona. Co prawda nie dali mi informacji że będą ale też nie powiedzieli że nie przyjdą. O idzie Leon. Teraz jeszcze Viola i będzie komplet. O Viola idzie. Chwila czy ona zawraca "O co chodzi?". Idę do niej.

Violetta:

 Ledwie weszłam na imprezę i zobaczyłam Leona. " Jest przystojny i tak seksownie wygląda.... Nie! Koniec tego! Idę do domu". Jak postanowiłam tak zrobiłam odwróciłam się i ruszyłam do domu. Usłyszałam za sobą krzyk Francesci.
- Violu! Violetta! - zatrzymałam się i pozwoliłam włoszce do siebie podejść.
- Violu czemu idziesz do domu? - zapytała czarnowłosa gdy do mnie podeszła.
- Nie chce psuć wam zabawy moim podłym nastrojem - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Wiem że jest ci ciężko po rozstaniu z Leonem ale to nie jest powód do zaszywania się w domu. - powiedziała Fran.
- Cholernie za nim tęsknie Fran - powiedziałam zatrzymując się i wtulając w przyjaciółkę.
- Wiem. Może spróbuj z nim pogadać albo coś. Nie ważne co zrobisz tylko błagam nie rezygnuj z imprezy bo bez ciebie nie będzie tak fajnie - powiedziała włoszka a ja nie umiałam jej odmówić.
- Dobrze zostanę - powiedziałam a Fran się rozpromieniła ja też się uśmiechnęłam blado i ruszyłyśmy w stronę imprezy.

 Leon:

 Gdy Viola razem z Fran weszła do ogrodu w moich oczach pojawiły się łzy a nogi miałem jak z waty. "Teraz widzisz co straciłeś Verdas?? Żałujesz słów kretynie???" - odezwał się głos w mojej głowie. Viola wyglądała tak... tak... zjawiskowo, zniewalająco, kusząco ...brak mi słów żeby ją opisać. " Verdas walcz o nią!!! Nie możesz jej stracić..." - rozbrzmiało w mojej głowie. Posłuchałem tego głosu i podszedłem do dziewczyn.
- Hej Fran, hej Violu - przywitałem się.
- Hej Leon - odpowiedziały razem.
- To ja was zostawiam - powiedziała Fran i się ulotniła.
- Możemy porozmawiać? - zapytałem Violę z nadzieją że się zgodzi.
- Przepraszam Leon ale nie - powiedziała a do jej oczu napłynęły łzy.
- Violu proszę porozmawiaj ze mną. Błagam cię - mówiłem błagalnym tonem mając łzy w oczach.
- Nie Leon nie chce bardziej cierpieć -  powiedziała i mnie wyminęła chwyciłem ją za dłoń i zmusiłem do tego by się zatrzymał i odwróciła do mnie.
- Ale ... - zacząłem niestety Viola mi przerwała.
- To była twoja decyzja Leon - szepnęła Viola z bólem w szklących się oczach. Wyrwała dłoń z mojego uścisku i szybkim krokiem odeszła. Łzy znajdujące się w moich oczach spłynęły mi po policzkach. Spuściłem głowę i pozwoliłem im swobodnie płynąć. Tylko to mi pozostało. Użalanie się nad swoją głupotą.

Andreas:

 Mój przyjaciel płacze. Viola jest smutna. "Tak nie może być. Muszę coś z tym zrobić. A może by tak ... nie to głupie. Ja jestem głupi... chwila jestem głupi i moi przyjaciele się z tym pogodzili. Lecę do DJ'a".
- DJ!!!! - wydarłem mu się do ucha.
- Odbiło ci idioto!!! Ogłuchnę przez ciebie! - krzyknął na mnie.
- To nie jest teraz ważne. Puść "Habla si puedes" i dajmi mikrofon tępoto - powiedziałem. 
- Dobra, dobra. Masz mikrofon i gadaj co masz gadać ja puszczę nutę  jak skończysz paplać a potem stąd zmiatasz jasne??? - po instruował mnie DJ.
- Jasne, jasne - powiedziałem, wziąłem mikrofono - wzmacniacz głosu i powiedziałem:
- Teraz specjalnowata dedykacja dla Leona i Violetty. Macie ze sobą zatańczyć do tej piosenki. Rozkazuje wam ja król królów Andreas. -  oddałem mikro... coś tam i z szedłem ze sceny.

Violetta:

 Kiedy zabrzmiały pierwsze nuty "Habla si puedes" podszedł do mnie Leon ze śladami łez na policzkach, przyklęknął na jedno kolano wyciągnął dłoń, spojrzał mi w oczy (miałam w nich łzy) i powiedział błagalnym tonem łamiącego się głosu z nutką niepewności i łzami w oczach:
- Violetto Castillo czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt i zatańczysz ze mną? - w tej właśnie chwili zapomniałam o wszystkim, cały świat przestał istnieć był tylko Leon czekający na moją odpowiedź i piosenka.
- Leonie Verdasie z przyjemnością z tobą zatańczę - powiedziałam zanim zdążyłam pomyśleć i ujęłam jego dłoń. Leon podniósł się i poprowadził mnie na środek parkietu. Jedną rękę trzymał zgiętą w łokciu, a w jego dłoni spoczywała moja dłoń. Drugą  dłoń położył mi na plecach. Ja swoją dłoń położyłam na jego ramieniu i zaczęliśmy tańczyć patrząc sobie głęboko w oczy i szeroko się do siebie uśmiechając. Wszystko zniknęło. Zostałam tylko ja tańcząca z Leonem i piosenka skomponowana przeze mnie dla niego. "Magia gwiazd działa" - pomyślałam i poszerzyłam swój uśmiech ( jeśli to było możliwe). Kiedy rozbrzmiewały ostatnie dźwięki mojej - naszej piosenki, Leon złączył nasze usta w delikatnym lecz namiętnym pocałunku. Ten moment był magiczny. Jeden pocałunek wyrażał wszystko co oboje czuliśmy. Ten pocałunek był niesamowity. Zapragnęłam więcej. Wplotłam Leonowi palce we włosy i oddałam ten pocałunek z taką samą intensywnością. Leon przyciągnął mnie do siebie najbliżej i najmocniej jak się dało. Wymienialiśmy pocałunki tak namiętne jak nigdy dotąd. Nasze ciała stanowiły jedność a nasze języki dopełniały się w dynamicznym tańcu. W pewnym momencie usłyszałam wystrzał. Otworzyłam delikatnie oczy nie przerywając pocałunków i kontem oka zarejestrowałam czerwone serce na niebie. Zamknęłam ponownie oczy i na nowo pogrążyłam się w "Magi gwiazd"."To jest najwspanialszy Sylwester w moim życiu" - pomyślałam.

Leon:

 "Magia gwiazd? Zdecydowanie tak".Do końca życia zapamiętam tą wyjątkową sylwestrową noc oraz tą cudowną chwile "Fran jesteś wielka" - pomyślałem i ponownie zatopiłem się w magi tej nocy.
                                                                                                                                                                   
  Prezentuję wam sylwestrowego one parta. 
Jak się podoba?
Szczerze przyznaję że wyszedł tak jak chciałam...
 Ps. Nazwiska przy których Pojawił się ten symbol * to nazwiska aktorów grających dane postaci.

sobota, 28 grudnia 2013

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 4

*Violetta:

 Obudziłam się o 7 : 00. Poszłam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic, wytarłam się, wysuszyłam włosy. Założyłam granatową spódniczkę i kremową bluzkę po czym rozczesałam włosy i  pozostawiłam je rozpuszczone. Zajrzałam do pokoiku Sebusia. Maluch słodko sobie spał, pocałowałam go w czółko i zeszłam na dół. W kuchni siedziała Olga więc się z nią przywitałam :
- Dzień dobry Olguniu.
- Dzień dobry Violu - odpowiedziała z uśmiechem.
-Zrobisz mi jakieś szybciutkie śniadanie? - zapytałam  siadając na taborecie.
- Oczywiście aniołku - powiedziała Olga. Po kilku minutach miałam przed sobą śniadanie składające się z płatków czekoladowych  z mlekiem i trzech kostek mlecznej czekolady. Olgita uważała że dzień trzeba rozpocząć na słodko.

*Olga:

 Viola zjadła śniadanie i pobiegła na górę bo Seba zaczął płakać. Viola będzie wspaniałą mamą. Wiem to. Po chwili do kuchni weszła Angie.
- Viola jeszcze śpi? - zapytała.
- Nie. Zjadła śniadanie i poszła do Sebastiana. - odpowiedziałam.
-Aha - odpowiedziała Angie. Dopiła sok pomarańczowy i  poszła na górę.

* Angie:

 Wróciłam na górę, zabrałam rzeczy i podeszłam do pokoiku  Sebastiana. Usłyszałam cichutki śpiew Violi i się wzruszyłam. Tą kołysankę śpiewałam jej zaraz po śmierci Marii aby poszła spać.
- Violu - powiedziałam szeptem kiedy skończyła śpiewać i odłożyła chłopca do łóżeczka..
- Tak? - zapytała odchodząc od dziecka.
- Idziemy do studia - bardziej powiedziałam niż zapytałam.
- Oczywiście. Wezmę tylko torebkę - powiedziała i poszła do pokoju. Po chwili stała już spowrotem koło mnie więc ruszyłyśmy do studia.

Studio 21:

*Francesca:

 Stałam z Cami, Maxim,Braco i Napo. Rozmawialiśmy o tym że niedługo jest przedstawienie a Leon nie kontaktuje na próbach. Myślami jest gdzieś daleko. Przerwy spędza samotnie. Był smutny i chodził ze spuszczona głową. Zmienił się. Stał się mniej pewny siebie. Gdy śpiewał patrzył w punkt ponad naszymi głowami. Naprawdę się o niego martwię.
- Chodźmy się rozgrzać bo za chwilę zajęcia z Gregorio - powiedziała Camila i ruszyliśmy na zajęcia.

*Violetta:

 Zapisy do egzaminów wstępnych poszły błyskawicznie.
- Angię mogę już iść do domu? - zapytałam cicho.
- A nie chcesz zwiedzić studio? - zapytała moja ciocia.
-Chciałabym ale obiecałam Oldze że zajmę się Sebą - odpowiedziałam.
-No tak. Zapomniała że Lisandro zabiera ją do kina. - powiedziała Angie a do studia wpadła zdyszna Olgita pchając wózek. 
- Violu proszę cię zajmij się Sebusiem ja sie muszę wyszykować - powiedziała Olga.
- Właśnie miałam iść do domu i zabrać Sebe na spacer -  odparłam i obie opuściłyśmy studio. Olgita ruszyła do domu a ja z Sebą do parku.

*Leon:

 Spacerowałem sobie po parku. Mieliśmy właśnie godzinną przerwę od zajęć. Myślałem o Violetcie i o tym czy jeszcze kiedykolwiek ją spotkam.  " Byłbym w tedy najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem" - pomyślałem a do moich oczu napłynęły łzy. Usiadłem na pobliskiej ławce (nie patrząc czy koś na niej siedzi) i  ukryłem twarz w dłoniach. Po chwili ktoś położył mi dłoń na ramieniu i zapytał troskliwie:
- Coś się stało? - znałem ten głos. Znałem go doskonale ale nie miałem odwagi spojrzeć na jego właścicielkę.
- Violetta? - zapytałem szeptem tak cichym że nie zdziwiłbym się gdyby dziewczyna go nie usłyszała.
- Tak Leon to ja -  odpowiedziała a ja spojrzałem na nią załzawionymi oczami.

*Violetta:

 Leon podniósł głowę  a ja zauważyłam że ma łzy w oczach i mokre ślady na policzkach. Chciałam coś powiedzieć ale nie wiedziałam co mam powiedzieć aby go nie urazić, więc odwróciłam głowę i spojrzałam na śpiącego na moich kolanach z główką na mojej ręce Sebusia. 
- Proszę Śmiej się! Wiem że cię to bawi! - powiedział Leon podniesionym głosem a ja od razu na niego spojrzałam i zapytałam:
- Z czego mam się śmiać? Bo nie bardzo rozumiem - taka była prawda.
- Z tego że płakałem - odparł Leon bez żadnych emocji w głosie.
- Tylko że to nie jest powód do śmiechu. Każdy ma prawo do chwili słabości - powiedziałam i ostrożnie wstałam z ławki, włożyłam Sebusia do wózeczka, nakryłam go kocykiem i z powrotem usiadłam obok Leona.
- Naprawdę cię to nie bawi? - spytał zdziwiony.
- Naprawdę. Nie jesteś pierwszym facetem którego widzę płaczącego - gdy to powiedziałam do moich oczu napłynęły łzy bo mówiąc te słowa myślałam o tacie. Szybko odwróciłam wzrok.
- A kto był pierwszym?- spytał ciekawie Leon a ja się już całkiem popłakałam. A przez co? Przez głupie słowo BYŁ. Oznaczające że tej osoby już niema.
- Mój tata - odparłam przez łzy. Leon nie pytał "co się stało?" po prostu przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam ukrywając twarz w jego koszuli.
                                                                                                                                                                  
 I oto rozdział czwarty.
Co o nim sądzicie??

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 3 -> część druga

*Olga:

 Ufam Violi i to bardzo a poza tym to odkąd pojawił się Sebastian Viola się ożywiła i nabrała chęci do dalszego życia. Przedtem Viola twierdziła że nie żyje tylko współegzystuje. Ja nie wiem skąd ona bierze takie słownictwo. Nie dziwie się że Viola tak bardzo stara się by Sebuś miał wspaniałe dzieciństwo już od pierwszych dni życia bo ona musiała bardzo szybko dorosnąć. Mając zaledwie 13 lat musiała już brać całkowitą odpowiedzialność za własne życie. Nawet już wcześniej bo po śmierci Marii zamiast German być jej oparciem i podnosić ją na duchu to Viola pocieszała Germana i dodawała mu otuchy. Tylko dzięki Violi German wyszedł z letargu w który wpadł po śmierci Marii. To dzięki niej się pozbierał i wrócił do pracy oraz "opieki" nad córką. Tak czy siak Viola była zdana tylko na siebie. Biedulka sama się musiała wychować. Owszem miała mnie i Lisandro ale  co to zmienia? Nic. Bo my nie byliśmy w stanie zastąpić jej rodziców.

*Angie:

  Viola właśnie schodziła po schodach więc poszłam do salonu.
- Violu mam dla ciebie dobre wieści. Antonio zgodził się dać ci stypendium jeżeli tylko się dostaniesz. Jutro pójdziesz ze mną do studio i zapiszesz się na egzaminy wstępne. Jeśli oczywiście nadal tego chcesz - powiedziałam a Viola rozpromieniona rzuciła mi się na szyję.
- Tak chcę.Dziękuje Angie! - wykrzyknęła i pobiegła na górę.
- Nie ma za co - szepnęłam  czego i tak już nie słyszała bo była już w swoim pokoju.

*Violetta:

Wbiegłam do pokoju chwyciłam pamiętnik i zaczęłam pisać:
Pamiętniczku:
Moja ciocia Angie załatwiła mi stypendium dzięki któremu będę mogła uczyć się
w prestiżowej szkole muzycznej jaką jest Studio 21.
Jutro idę z nią odebrać formularz zgłoszeniowy.
Tak się cieszę. Moje życie zaczyna nabierać barw.
Wreszcie odnalazłam swoje miejsce we wszech świecie.
Tak mi się bynajmniej wydaje.
Angie jest świetna. Kocham ją.
Pozdrawiam. V, = )
  Odłożyłam pamiętnik. Naszła mnie wena na tekst piosenki wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać. Gdy skończyłam spojrzałam  na kartkę i ujrzałam ten tekst :

Ahora sabes que
yo no entiendo lo que pasa
sin embargo sé
nunca hay tiempo, para nada

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me cansaron
ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá

Ahora ya no sé
lo que siento va cambiando
Y si el miedo que
abro puertas, voy girando

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar…
en mi mundo
 siendo lo que soy

Y no voy a parar 
ni un segundo 
mi destino es hoy 

Y vuelvo a despertar 
en mi mundo 
siendo lo que soy 

Y no voy a parar 
ni un segundo
mi destino es hoy 

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá
  Postanowiłam że ta piosenka będzie nosiła tytół " En mi mundo" co oznacza w moim świecie. Muzykę postanowiłam skomponować jutro bo teraz było już późno. Szybko się umyłam i poszłam spać.

*Leon:

 Leżałem na łóżku grając na gitarze melodię do" Voy por ti". Myślałem o Violettcie. Bardzo chciałbym jeszcze kiedyś ją zobaczyć. Bardzo ją kocham i wiem że jest inna niż wszystkie dziewczyny, że jest jedyna i nie powtarzalna. Teraz już wiem że to ta jedyna. Może to głupie bo prawie jej nie znam ale tak jest. Odłożyłem gitarę i zasnąłem myśląc o wybrance mojego serca.
                                                                                                                                                                   
 I oto druga część trzeciego rozdziału.
Co o niej sądzicie?
             

Mam dla was gifa z Leosiem grającym na gitarze ...


I jeszcze zdjęcie Leosia z gitarkom...


środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 3 -> część pierwsza

 *Olga:

  Viola  siedziała z Sebastianem na kocu w ogrodzie i się z nim bawiła. Dobrze że ona tak bardzo lubi się nim zajmować bo mogę spokojnie gotować i sprzątać gdy Lisandro wychodzi do pracy. Viola od rana a konkretnie odkąd to Angie obiecała porozmawiać z Aantonio o stypendium jest uśmiechnięta. Już dawno jej takiej nie widziałam. Ale tu  chyba nie chodzi tylko o obietnicę Angie... moim zdaniem za uśmiechem Violi kryje się jakiś chłopak. Jestem tego pewna tak jak tego że Lisandro Ramalo jest moim mężem.

*Violetta:

 Jestem w ogrodzie z Sebim. Jest taki uroczy. Angie obiecała że poprosi kogoś o imieniu Antonio o stypendium dla mnie. Bardzo się denerwuję. Naprawdę chce się uczyć w tym studio. Mam wrażenie że to moje miejsce w świecie, że tam mogłabym odnaleźć szczęście utracone po śmierci rodziców. W reszcie mogłabym robić to co kocham. Śpiewać, tańczyć i grać na instrumentach.  Muzyka to moje życie, moja pasja, mój sposób na szczęście.

Po zajęciach; Resto

* Francesca:

 Po zajęciach ja Cami, Maxi, Napo, Braco i Andreas poszliśmy do resto. Leon stwierdził że musi iść do domu pomóc w czymś mamie.
- Też wam się wydaje że Leon dziwnie się zachowuje od wczoraj? - zapytałam.
- Nom muszę przyznać że dziwny był dzisiaj. Może w nocy porwali go kosmici!!! - wydarł się Andreas.
- Andreas chyba ufo wylądowało. Idź sprawdzić bo ja się boję - powiedział Maxi a wspomniany chłopak wybiegł z baru.
- No to teraz mamy spokój od idioty - powiedział Napo.
- A wracając do Leona. owszem dziwnie się zachowywał - powiedziała Cami.
- Ciekawe o co chodzi - powiedziałam - napisał jakąś piosenkę zatytułowaną "Voy por ti" ale nie powiedział dla kogo tylko wyszedł z sali.

* Cami:

 Skoro Leon nawet  Fran nie powiedział o co chodzi to chyba nikomu się nie przyzna. Z Fran się znają od małego i są najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze sobie o wszystkim mówili a teraz takie coś. No nieźle. To chyba coś poważnego i to bardzo. Tylko co? Jak my się tego dowiemy? Była tylko jedna osoba ważniejsza dla Leona  od Fran ale wyjechała i nie wiadomo gdzie teraz jest.

*Napo:

 Nasz Leoś nie powiedział Fran o co chodzi. No muszę przyznać że to mnie zaskoczyło. Co się z nim dzieje? Wybiega z próby jak opętany. Później nie wie co się dzieje w okół niego. On zawsze stał mocno na ziemi jako jedyny z nas i sprowadzał nas na nią a teraz to on buja w obłokach. Ja nie chcę nic mówić ale Leon się zakochał i to po uszy.

*Braco: 

 Leon naprawdę dziwnie się zachowywał. To jak potraktował Fran było niegrzeczne. Ona po prostu się martwi o przyjaciela a on wyrywa jej kartkę z tekstem z ręki i wybiega z sali. Przecież Leon  zawsze był kulturalny i w ogóle. Fran traktował wyjątkowo dobrze. Nigdy na nią nie krzyknął nawet nigdy na nią głosu nie podniósł a teraz takie coś. No nie wiarygodne że to ten sam Leon.

*Maxi:

  Leon na pewno ma jakieś powody aby tak się zachowywać. Tylko jakie? Na siłę nic z niego nie wyciągniemy bo kto jak kto ale Leon głupi nie jest.
- Słuchajcie - zacząłem- dajmy Leonowi kilka dni aby sam się zorientował w swojej sytuacji. Jeśli jego zachowanie nie ulegnie zmianie zaczniemy zadawać pytania - powiedziałem a wszyscy mi przytaknęli. 

 Dom Violetty:

*Angie:

  Wróciłam do domu dość późno bo musiałam załatwić kilka spraw na mieście i opłacić rachunki.
- Jestem! - krzyknęłam odwieszając torebkę na wieszak przy drzwiach.
- A co tak późno? - spytała Olgita.
- Musiałam rachunki popłacić i załatwić parę spraw - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Rozumiem - powiedziała Olga i wróciła do kuchni.
- Gdzie jest Viola?- zapytałam.
-Kompie Sebastiana. Potem ukołysze go do snu i zejdzie - odpowiedziała Olga
- Bardzo jej ufasz jeśli chodzi o zajmowanie się dzieckiem - powiedziałam siadając na krześle w kuchni.
-A co mam jej nie ufać. Nic złego się Sebastianowi przy niej nie stało. Zajmuje się nim lepiej niż Lisandro. Ba zajmuje się nim nawet lepiej ode mnie  - powiedziała Olga podchodząc do mnie. Nie wydawała się zmartwiona  faktem że Viola lepiej zajmuje się jej dzieckiem niż ona sama. To trochę dziwne ale cóż. Olga bezgranicznie ufa Violi.
                                                                                                                                                                   
 Oto pierwsza część rozdziału trzeciego.





Tygodnica bloga

        Jestem z wami już od tygodnia.W tym czasie zdążyłam dodać sześć postów w tym 4 z rozdziałami.Pragnę podziękować wam za:
315 wyświetleń1 obserwatoraI liczne komentarze których łącznie z moimi jest 18.Gorąco dziękuję moim dwóm komentatorkomNati Verdas ~ 9 komentarzyNieWidoCzna M. ~ 2 komentarzeMoich komentarzy jest 7To już chyba wszystko...




   Tu taki mały kolaż dla moich komentatorek:


                                                                                                                                                                   
Ps. rozdział powinien pojawić się jeszcze dziś ; *

poniedziałek, 23 grudnia 2013

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 2

*Violetta:

    Obudziłam się i postanowiłam od razu porozmawiać z domownikami. Założyłam szlafrok oraz kapcie i zbiegłam na dół.
-Dzień dobry - powiedziałam.
-Dzień dobry - odpowiedzieli chórem Angie, Ramalo i Olga.
-Angie, Lisandro, Olgito - zaczęłam.
-Stało się coś? - zapytał Ramalo.
-Nie. Dlaczego? - zapytałam.
- Bo powiedziałaś Lsandro a nie Ramalo - odparł- a jak mówisz mi po imieniu to zawsze idą za tym złe wieści - dokończył.
-Oj cicho sieć - powiedziała Olga i zdzieliła Ramalo ścierką w głowę.
-To co chciałaś nam powiedzieć Violu?- zapytała Angie.
-Chciałam zapytać czy mogła bym się uczyć w Studio 21? Wiem że to kosztowne przedsięwzięcie i zrozumiem jeśli się  nie zgodzicie ale musiałam zapytać. Byłam tam wczoraj na chwilkę aby zorientować się  jak wrócić  i bardzo mi się spodobało - powiedziałam i popatrzyłam na ich zaskoczone miny.

*Angie:

   Viola chce iść do szkoły muzycznej w której uczę. Muszę jej o tym powiedzieć bo inaczej będzie zła na minie a tego nie chcę.
- Violu to fantastycznie - powiedziałam - chyba jutro zaczynają się zapisy do egzaminów wstępnych.
- A ty skąd o tym wiesz Angie? - zdziwiła się Viola.
- Wiem bo pracuję w tym studiu jako nauczycielka śpiewu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Serio? To świetnie - powiedziała Viola i się lekko uśmiechnęła. Olgita klasnęła w dłonie i powiedziała:
-Mówiłam ci Lisandro że powrót tutaj dobrze jej zrobi a ty mi nie wierzyłeś. 
-Maiłaś rację Olgo - odparł Ramalo - a wracając. Violu nie wiem czy cię nie urażę ale nie mamy pieniędzy na opłacenie ci nauki w tym studiu. Przepraszam - powiedział smutno.
- Nie przepraszaj. Wiem jaka jest sytuacja i spodziewałam się takiej odpowiedzi - powiedziała Viola smutno i chciała iść na górę.
- Violu poczekaj. Mogę porozmawiać z Antonio i spróbować ci załatwić stypendium - Antonio był do tego skłonny.
- Na prawdę? Mogła byś? - spytała Viola.
-Oczywiście - powiedziałam i wstałam z miejsca  a Viola podbiegła do mnie i się do mnie przytuliła a ja  ją objęłam.
- Dziękuję - powiedziała uradowana.
- Ale niczego nie obiecuję - powiedziałam aby nie robiła sobie zbyt dużych nadziei na to stypendium.
- I tak dziękuję - powiedziała Viola i pobiegła na górę a ja poszłam do studia. 

Studio 21

 * Francesca:

  Jestem w studiu trochę wcześniej. Leon siedzi w sali od występów i coś komponuje przy fortepianie. Muszę się dowiedzieć czemu wczoraj był taki zamyślony i nieobecny. Weszłam do sali i podeszłam do Leona.
-Ładne. Nowa piosenka? - zapytałam biorąc do ręki tekst.
- Tak. Wczoraj napisałem - odpowiedział Leon nie odrywając się od komponowania.
- Jaki ma tytuł? -  zapytałam bo nie było to napisane.
- Voy por ti - powiedział Leon i się uśmiechną.
-Idę po ciebie? Dla kogo to napisałeś? - zapytałam.
-Dla nikogo - odparł Leon, wyrwał mi kartkę z rąk, zabrał nuty i wyszedł z sali.

* Leon:

  Wiem moje zachowanie było niegrzeczne ale jak miałem jej wytłumaczyć że tą piosenkę napisałem dla dziewczyny poznanej wczoraj. Piosenka powstała dla Violetty. Zakochałem się w niej. I co z tego skoro i tak jej już nigdy więcej nie zobaczę i nigdy z nią nie będę bo taka dziewczyna jak ona nie zwróci  uwagi na kogoś takiego jak ja. Morze i wczoraj była miła ale to nie  znaczy że mnie choćby lubi a co dopiero że odwzajemnia moje uczucia. Nikomu  nie będę tłumaczyć się ze swoich uczuć.

* Antonio:

   Siedziałem w pokoju nauczycielskim. Weszła do niego Angie i powiedziała:
- Antonio dobrze że cię widzę chciałam z tobą porozmawiać.
- O czym chcesz rozmawiać Angie? Jakieś problemy z uczniami?- zapytałem.
-Nie. To znaczy tak, znaczy nie do końca -Angie gubiła się w słowach.
-Mów o co chodzi tak będzie najprościej. - powiedziałem rozbawiony.
- Dobrze. Chodzi o moją siostrzenice. Chciała by się tu uczyć ale nie mamy pieniędzy aby opłacić jej szkołę. Chodzi mi o córkę Marii Violettę Castillo. - powiedziała jednym  them.
-Aha i rozumiem że chcesz  załatwić jej stypendium zgadza się? - zapytałem.
- Tak - odparła Angie.
- Angie zrobimy tak niech Violetta się zgłosi na egzaminy wstępne jeśli się dostanie to dam jej stypendium. Dobrze? To moja jedyna propozycja - powiedziałem.
- Dobrze. Dziękuję Antonio! -  wykrzyknęła i mnie przytuliła.
- Dobrze zmykaj już na zajęcia - powiedziałem a ona wyszła wołając jeszcze:
- Dziękuję Antonio!. 
Marija była dobrą nauczycielką, Angie też jest świetna w tym co robi. Czemu nie miałbym dać szansy Violetcie.
                                                                                                                                                                   
 Prezentuję rozdział drugi mam nadzieję że się podoba...


A tu kilka fotek ;)











sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 1 -> część druga

          *Violetta:

 Włożyłam śpiącego Sebusia do wózeczka i ruszyłam przed siebie. Szłam powoli, nigdzie mi się nie spieszyło. Wiem może trochę niegrzecznie się zachowałam w stosunku do Angie, no ale o czym ja mam z nią rozmawiać. Ja rzadko rozmawiam nawet z Lisandro i Olgitą. Od śmierci taty zamknęłam się w sobie to fakt ale nigdy nie byłam specjalnie śmiała. Muszę się przyzwyczaić do tego całego mienia rodziny od strony mamy. Gdy pomyślałam o mamie do moich oczu napłynęły łzy. Jak zawsze z resztą kiedy myślałem o rodzicach. Szybko je otarłam i spojrzałam na mojego kuzynka. Zapatrzyłam się w śpiącego malucha i chyba najechałam na stopę jakiemuś chłopakowi bo zaczął krzyczeć jak opętany:
- Patrz jak łazisz z tym wózkiem! - podniosłam głowę i bąknęłam tylko - Przepraszam - bo nic innego bym nie wypowiedziała. Ruszyłam dalej. Przechodziłam koło budynku z którego wydobywała się muzyka. Kocham muzykę. To w niej znalazłam ukojenie po śmierci taty. Sebuś właśnie się obudził więc zatrzymałam się, zablokowałam hamulce wózka na trawie przed budynkiem, wyjęłam Sebe z wózka i razem z nim poszłam za dźwiękiem muzyki. Gdy dotarłam do uchylonych drzwi poza melodią usłyszałam słowa "Encuentro todo En mi música Porque estoy Siempre bailando Yo necesito Que mi música Me diga que Estoy buscando Buscando en míí " podeszłam do okna i zafascynowana przyglądałam się tańczącym i śpiewającym ludziom.
W pewnym momencie zauważył mnie chłopak który występował. Postanowiłam jak najszybciej opuścić budynek. Jednak nie było łatwe zadanie z maluszkiem na rękach i w butach na koturnie. Gdy opuściłam budynek delikatnie włożyłam Sebusia do wózeczka i patrzyłam jak się bawi króliczkiem z pluszu. Chwilę później podniosłam hamulce i ruszyłam dalej. Nagle usłyszałam za sobą głos z pewnością należący do 
osoby płci męskiej, mniej więcej w moim wieku. Chłopak krzyknął  ponownie tym razem głośniej i zdołałam rozróżnić słowa:
-Zaczekaj! - tak brzmiało zawołanie chłopaka. Zatrzymałam się niepewna czy to było do mnie.
- Do mnie mówiłeś? - zapytałam i przeniosłam wzrok z Sebusia na chłopaka który wołał. Okazało się że to był ten chłopak który mnie przyuważył w studio. "No to pięknie. Jestem tu niecałe trzy godziny a już wpakowałam się w kłopoty"- pomyślałam i odwróciłam wzrok , a Sebuś właśnie zaczął płakać więc  wzięłam go na ręce  i zaczęłam go delikatnie kołysać.
- Tak  ciebie wołałem. Widziałem jak przyglądałaś się naszej próbie - powiedział chłopak.
-Taa. Zgubiłam się i chciałam zapytać kogoś o drogę - powiedziałam to co przyszło mi do głowy.
- Dobra - powiedział chyba nie za bardzo przekonany moją wymówką - a tak w ogóle to jestem Leon Verdas - dodał zielonooki.
-Miło mi. Jestem Violetta Castillo - powiedziałam.
- Mi również jest miło - odpowiedział.
- Przepraszam cię Leon ale muszę już iść bo Sebuś zaraz będzie głodny - powiedziałam wkładając Sebę do wózka.
-Rozumiem. Ja muszę iść już na zajęcia. No to pa - powiedział chłopak.
-Pa - odpowiedziałam i ruszyłam do domu.

     *Francesca:

  Leon wszedł do studia zamyślony. Zdziwiło mnie jego zachowanie. W trakcie próby wybiegł z sali, a teraz nie kontaktuje. Muszę się dowiedzieć co się stało bo Leon to mój przyjaciel. Zamy się od dziecka i jeszcze nigdy go takim nie widziałam. Kiedy wszyscy rozmawialiśmy o tym że się zakochaliśmy albo że chcielibyśmy 
się zakochać on odpowiadał "na miłość jeszcze przyjdzie czas a teraz liczy się tylko studio" czy coś w tym stylu a teraz był zamyślony Maxi coś do niego nawijał a ten nic.

     *  Maxi:

  Nawijam Leonowi już jakieś pięć minut a ten zero reakcji mam już tego dość!
- Leon słuchasz mnie w ogóle?!! - krzyknąłem mu do ucha co było trudne bo jest ode mnie  wyższy.
- Maxi co ci odbiło! Chcesz żebym słuch stracił?? - wyrwał się z zamyślenia.
-Nawijam ci od pięciu minut o moim spacerze z Cami  a ty mnie nie słuchasz. Idę się wygadać Napo - powiedziałem i odszedłem.

Wieczór ; 

   *Violetta:

                      "Pamiętniczku"
       W Buenos Aires jest pięknie. Chciała bym tu zostać już na zawsze. Znajduje się tu szkoła  muzyczna o nazwie  "Studio 21". Bardzo bym chciała się w niej uczyć i jutro zamierzam  pogadać o tym z domownikami.
       Dzisiaj zamieniłam chyba najdłuższy dialog z kimkolwiek od śmierci taty. Moim rozmówcą był niejaki Leon Verdas. Przystojny chłopak o pięknych zielonych oczach.Coś mi mówi że się w nim zakochałam ale to głupie zakochać się w chłopaku po jednej rozmowie. Ale przecież istnieje miłość od pierwszego wejrzenia prawda?
Kocham ;* Viola. Odłożyłam pamiętnik i poszłam spać.

   *Leon:

  Leżałem na łóżku i myślałem o tej pięknej szatynce o pięknych kakaowych oczach i równie pięknym imieniu które brzmi: Violetta. Chyba się w niej zakochałem. Ale czy to możliwe? Po jednej rozmowie?
 Z resztą nieważne ona ma dziecko choć mi to osobiście nie przeszkadza. Ale co by na to powiedzieli rodzice? Chyba wole tego nie sprawdzać.Jutro zajęcia więc pora spać" - pomyślałem i odpłynąłem.
                                                                                                                                                                   
I oto druga część.
Jak się podoba?




czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 1->część pierwsza

       Angie:

Czekam na Violettę. Wszystko gotowe. Viola będzie mieszkała w swoim rodzinnym domu. To tu spędziła najwspanialszą część swojego dzieciństwa.German po śmierci Marii wyjechał  do swojego brata i tam zabrał też Violę, a mi kazał zostać tutaj. Nie widziałam Violi 11 lat i bardzo się boję tego spotkania. Ja nie będę kryła przed nią rzeczy mojej siostry. Wszystko co było zamknięte zaraz po jej śmierci - a był to jej pokój ze wszystkimi rzeczami do niej należącymi - otworzyłam. Viola ma prawo poznać jaka była jej rodzicielka.Nie mogę się doczekać. Niech oni już przyjadą. Razem z Olgą i Lisandro postanowiłam że oni też tu zamieszkają. To duży dom i się pomieścimy. A Viola na pewno się do nich przywiązała.W końcu mieszkała z nimi przez trzy lata.

   Violetta:

     Czekam przed drzwiami ogromnego domu z Sebusiem na rękach. Ramalo i Olgita czekają na taksówkę z naszymi rzeczami bo nie wszystko zmieściło się do samochodu Lisandro. Oboje uparli się że to ja mam zadzwonić dzwonkiem, ale się boję. Taka już jestem. Stoję tak już pięć minut i zbieram się w sobie aby nacisnąć przycisk dzwonka  ale za każdym razem  w ostatniej chwili tracę odwagę. W końcu znudzony Seba nacisnął ten guzik. "Cholera i co ja mam zrobić"- spanikowałam i spiorunowałam Sebe wzrokiem, on zrobił smutną minkę i zaczął trząść podbródkiem. No i jak ja mam być na niego zła. To jest niemożliwe.
-Dobrze, przepraszam - powiedziałam i pocałowałam Sebastianka w  czółko.Obok mnie stanęli Olga i Ramalo. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich młoda kobieta z szerokim uśmiechem. Spojrzała na mnie a ja speszona spuściłam wzrok na twarzyczkę  mojego kuzynka.
- Olga, Ramalo nareszcie jesteście !- zawołała zadowolona kobieta.
- Angie! Wyrosłaś ale poza tym nic się nie zmieniłaś! - powiedziała Olga i przytuliła kobietę.
-Witaj w domu Violetto.-powiedziała z uśmiechem Angie.
- Ty penie  jesteś moją ciocią Angeles - powiedziałam nie śmiało.
-Tak. A to kto? - zapytała patrząc na mojego kuzynka.
-To jest nasz synek Sebastian - odpowiedzieli chórem Olga i Ramalo.
- Wchodźcie do środka -  powiedziała Angie .Ja z Olgą weszłyśmy do środka a Ramalo zabrał się za noszenie walizek. Angie wydaje się miłą osobą.

     Angie:

    Violetta jest taka podobna do Marii ale jest też bardzo zagubiona i nieśmiała. W sumie trudno jej się dziwić w końcu straciła obydwoje rodziców i miała wsparcie tylko w Lisandro i Olgicie. Niema przyjaciół choć mogła ich znaleźć bo Ramalo chciał ją zapisać do szkoły ale niestety nie zrobił tego ponieważ Viola zamknęła się w sobie po śmierci Germana i przez jakieś dwa lata nie wypowiedziała ani jednego słowa. Trudno się dziwić jej zachowaniu  bo w końcu jej ojciec zginął dosłownie na jej oczach a ona nie mogła nic zrobić bo była związana. Gdyby w porę nie pojawiła się policja a wraz z nią Lisandro to nie wiadomo co by Violi mogli zrobić zabójcy jej ojca. Nie chcę nawet o tym myśleć.... Kiedy Viola była mała uśmiech nie schodził z jej twarzyczki. Po śmierci  Marii rzadziej się uśmiechała a odkąd zmarł German nie uśmiecha się w ogóle. Tak mi mówili  przez telefon Olga i Ramalo. Viola cały czas miała na rękach Sebastiana który spał w nią wtulony.
-Chyba bardzo się do ciebie przywiązał - powiedziałam aby przerwać krępującą ciszę. Olga i Lisandro poszli na zakupy i zostawili Sebe z Violą. Bardzo jej ufają.
- Chyba - szepnęła dziewczyna nie odrywając wzroku od twarzyczki dziecka. Jest strasznie zamknięta w sobie.Jak była mała to buzia jej się nie zamykała ale czego ja chcę przecież dużo przeszła.
- Jesteśmy - zawołała Olga wchodząc do domu. Olgita  poszła do kuchni a Ramalo przyszedł do nas do salonu.
-Ramalo?-zwróciła się do niego  Viola.
-Tak Violu? -zapytał Lisandro.
-Wyjąłbyś z bagażnika  wózek Sebastiana bo chciałabym zabrać go na spacer - powiedziała Viola nie pewnie. 
-Tak, oczywiście, chodź - powiedział a Viola wstała delikatnie aby nie obudzić dziecka i poszła z Lisandro na zewnątrz. Ja poszłam do kuchni.

     Olgita:

Byłam w kuchni. Właśnie szykowałam ciasto pod tort kiedy weszła Angie ze smutą miną.
- Co się stało? - zapytałam podchodząc do niej.
-Boję się że nie znajdę z Violą w spólnego języka - odparła opadając na taboret.
-Znajdziesz na pewno - próbowałam ją pocieszyć.
- Ona mnie chyba nie lubi - powiedziała Angeles a w jej oczach pojawiły się  łzy.
- Nie myśl tak Angie. Viola potrzebuje troszkę czasu aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Dopiero niedawno się dowiedziała że ma kogoś poza mną i Lisandro - wytłumaczyłam jej.
-Dobrze. Jak by co to będę w salonie - powiedziała i wyszła a ja wróciłam do robienia ciasta. Po dwóch minutach do kuchni wszedł mój mąż.
- A Viola gdzie? - zapytałam.
-Postanowiła wziąć Sebe na spacer. świeże powietrze dobrze im zrobi. - odpowiedział mój mąż.
-Poszła sama na spacer po mieście którego nie zna?-spytałam
-No tak ale spokojnie. Poradzi sobie. Przecież wiesz  jaka jest Viola-uspokajał mnie.
-No tak. Samodzielna i zaradna - powiedziałam a mój mąż poszedł do Angie.
                                                                                                                                                                   
Jak się podoba??


środa, 18 grudnia 2013

Prolog

 Pamiętniczku

       Jestem Violetta Castillo mam 16 lat. Właśnie przeprowadziłam się do Buenos Aires. W dotarciu tutaj pomogli mi mój wujek Lisandro Ramalo i jego żona Olgita. Będę mieszkała z siostrą mojej mamy Angeles. Co do moich rodziców mama miała na imię Marija i była gwiazdą  nowoczesnej muzyki klasycznej. Nie pamiętam jej zbyt dobrze ponieważ zmarła gdy miałam 5 lat. Zginęła w wypadku samochodowym gdy jechała w swoją ostatnią trasę koncertową. Tamtego dnia  obudziłam się  bardzo wcześnie ( nie wiem o której bo nie znałam się na zegarku ale za oknami było jeszcze ciemno) i pochowałam nuty, kluczyki od samochodu i szczęśliwą biżuterię mamy. Zrobiłam to ponieważ miałam dziwny sen że  mama miała wypadek (sprawdził się).Tata zmarł trzy lata temu. Został zasztyletowany. To potworne wiem. Z tatą miałam identyczny sen jak z mamą z tym że jego zobaczyłam leżącego w kałuży  krwi z siedmioma ranami kutymi. Jedna znajdowała się centralnie tam gdzie serce ( ten sen również się sprawdził). Od czasu śmierci taty zajmowali się mną Olga i Lisandro. Teraz wszystko się zmienia. Wracamy do miasta w którym mieszkaliśmy przed śmiercią mamy, potem stałam się nieodłączną częścią bagażu taty. Po jego śmierci zamieszkałam w Madrycie w domu wujostwa. Niestety Ramalo i Olga nie mogą już się mną tak bardzo zajmować bo mają małego szkraba na głowach. Tak mówię o dziecku. Ma dopiero dwa miesiące  ale nieźle rozrabia. Mój kuzynek ma na imię Sebastian i jest słodziaśny. To jedno z jego pierwszych zdjęć :
"Chciałabym aby moje dziecko też było takie urocze i inteligentne jak Sebuś""Co! stop! Violka ogarnij się! Jakie dziecko? Dziewczyno masz dopiero 16 lat i nawet chłopaka nie masz a już o dziecku myślisz?! Koniec tego! Ogar Violka! Ogar rozumiesz! - krzyczałam na siebie w myślach.
Boję się nowego życia zwłaszcza że o tym iż mam ciotkę od strony mamy dowiedziałam się jakieś pół roku temu z dziennika mamy znalezionego w rzeczach taty w domu wujostwa (Ramalo i Olgi). Tak jakiś czas tam mieszkałam  z tatą puki się nie ogarnął po śmierci mamy. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się od teraz moje życie...
 Kocham =* Violetta Castillo
                                                                                                                                                                   
I oto taki sobie prolog hehe:) Może trochę dramatyczny ale tak jakoś wyszło.
W ramach wyjaśnienia to co jest pisane -   "klklklkl" - to są marzenia Violi, to co pisane jest  "blabla" - to Vilu krzyczy na siebie w myślach.
Cała reszta to wpis do pamiętnika Violi.
To chyba koniec wyjaśnień.
Rozdział pierwszy a raczej jego pierwsza część możliwe że pojawi się w piątek popołudniu.




Trochę wstępu ;)

              Ten blog będzie o mojej ulubionej parze z serialu Violetta czyli o Leonettcie ale nie tylko o tej parze. Blog ten nosi tytuł Leonetta - inna historia ponieważ postaram się przedstawić inną może trochę dramatyczną historię Violi. Znajdą się tu również sytuacje śmieszne(mam na dzieję). Blog będzie pisany w kilku narracjach. Posty mogą nie ukazywać się regularnie ponieważ mam masę nauki jak również prowadzę inne go bloga którego nie zamierzam zostawić. Tu jest jego link http://sory-of-leonetta.blogspot.com
    Na tym blogu wprowadzam zasadę: Kto czyta , komentuje. Dzięki temu będę wiedzieć czy pisać czy nie.
Już bez dłuższego przynudzania biorę się  do prologu.     
   Dziękuję za uwagę.
// klaudia.