piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 4

*Violetta:

 Obudziłam się o 7 : 00. Poszłam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic, wytarłam się, wysuszyłam włosy. Założyłam granatową spódniczkę i kremową bluzkę po czym rozczesałam włosy i  pozostawiłam je rozpuszczone. Zajrzałam do pokoiku Sebusia. Maluch słodko sobie spał, pocałowałam go w czółko i zeszłam na dół. W kuchni siedziała Olga więc się z nią przywitałam :
- Dzień dobry Olguniu.
- Dzień dobry Violu - odpowiedziała z uśmiechem.
-Zrobisz mi jakieś szybciutkie śniadanie? - zapytałam  siadając na taborecie.
- Oczywiście aniołku - powiedziała Olga. Po kilku minutach miałam przed sobą śniadanie składające się z płatków czekoladowych  z mlekiem i trzech kostek mlecznej czekolady. Olgita uważała że dzień trzeba rozpocząć na słodko.

*Olga:

 Viola zjadła śniadanie i pobiegła na górę bo Seba zaczął płakać. Viola będzie wspaniałą mamą. Wiem to. Po chwili do kuchni weszła Angie.
- Viola jeszcze śpi? - zapytała.
- Nie. Zjadła śniadanie i poszła do Sebastiana. - odpowiedziałam.
-Aha - odpowiedziała Angie. Dopiła sok pomarańczowy i  poszła na górę.

* Angie:

 Wróciłam na górę, zabrałam rzeczy i podeszłam do pokoiku  Sebastiana. Usłyszałam cichutki śpiew Violi i się wzruszyłam. Tą kołysankę śpiewałam jej zaraz po śmierci Marii aby poszła spać.
- Violu - powiedziałam szeptem kiedy skończyła śpiewać i odłożyła chłopca do łóżeczka..
- Tak? - zapytała odchodząc od dziecka.
- Idziemy do studia - bardziej powiedziałam niż zapytałam.
- Oczywiście. Wezmę tylko torebkę - powiedziała i poszła do pokoju. Po chwili stała już spowrotem koło mnie więc ruszyłyśmy do studia.

Studio 21:

*Francesca:

 Stałam z Cami, Maxim,Braco i Napo. Rozmawialiśmy o tym że niedługo jest przedstawienie a Leon nie kontaktuje na próbach. Myślami jest gdzieś daleko. Przerwy spędza samotnie. Był smutny i chodził ze spuszczona głową. Zmienił się. Stał się mniej pewny siebie. Gdy śpiewał patrzył w punkt ponad naszymi głowami. Naprawdę się o niego martwię.
- Chodźmy się rozgrzać bo za chwilę zajęcia z Gregorio - powiedziała Camila i ruszyliśmy na zajęcia.

*Violetta:

 Zapisy do egzaminów wstępnych poszły błyskawicznie.
- Angię mogę już iść do domu? - zapytałam cicho.
- A nie chcesz zwiedzić studio? - zapytała moja ciocia.
-Chciałabym ale obiecałam Oldze że zajmę się Sebą - odpowiedziałam.
-No tak. Zapomniała że Lisandro zabiera ją do kina. - powiedziała Angie a do studia wpadła zdyszna Olgita pchając wózek. 
- Violu proszę cię zajmij się Sebusiem ja sie muszę wyszykować - powiedziała Olga.
- Właśnie miałam iść do domu i zabrać Sebe na spacer -  odparłam i obie opuściłyśmy studio. Olgita ruszyła do domu a ja z Sebą do parku.

*Leon:

 Spacerowałem sobie po parku. Mieliśmy właśnie godzinną przerwę od zajęć. Myślałem o Violetcie i o tym czy jeszcze kiedykolwiek ją spotkam.  " Byłbym w tedy najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem" - pomyślałem a do moich oczu napłynęły łzy. Usiadłem na pobliskiej ławce (nie patrząc czy koś na niej siedzi) i  ukryłem twarz w dłoniach. Po chwili ktoś położył mi dłoń na ramieniu i zapytał troskliwie:
- Coś się stało? - znałem ten głos. Znałem go doskonale ale nie miałem odwagi spojrzeć na jego właścicielkę.
- Violetta? - zapytałem szeptem tak cichym że nie zdziwiłbym się gdyby dziewczyna go nie usłyszała.
- Tak Leon to ja -  odpowiedziała a ja spojrzałem na nią załzawionymi oczami.

*Violetta:

 Leon podniósł głowę  a ja zauważyłam że ma łzy w oczach i mokre ślady na policzkach. Chciałam coś powiedzieć ale nie wiedziałam co mam powiedzieć aby go nie urazić, więc odwróciłam głowę i spojrzałam na śpiącego na moich kolanach z główką na mojej ręce Sebusia. 
- Proszę Śmiej się! Wiem że cię to bawi! - powiedział Leon podniesionym głosem a ja od razu na niego spojrzałam i zapytałam:
- Z czego mam się śmiać? Bo nie bardzo rozumiem - taka była prawda.
- Z tego że płakałem - odparł Leon bez żadnych emocji w głosie.
- Tylko że to nie jest powód do śmiechu. Każdy ma prawo do chwili słabości - powiedziałam i ostrożnie wstałam z ławki, włożyłam Sebusia do wózeczka, nakryłam go kocykiem i z powrotem usiadłam obok Leona.
- Naprawdę cię to nie bawi? - spytał zdziwiony.
- Naprawdę. Nie jesteś pierwszym facetem którego widzę płaczącego - gdy to powiedziałam do moich oczu napłynęły łzy bo mówiąc te słowa myślałam o tacie. Szybko odwróciłam wzrok.
- A kto był pierwszym?- spytał ciekawie Leon a ja się już całkiem popłakałam. A przez co? Przez głupie słowo BYŁ. Oznaczające że tej osoby już niema.
- Mój tata - odparłam przez łzy. Leon nie pytał "co się stało?" po prostu przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam ukrywając twarz w jego koszuli.
                                                                                                                                                                  
 I oto rozdział czwarty.
Co o nim sądzicie??

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. wybacz, nie mogłam się powstrzymać ;)
      tak się cieszę, że w końcu mi się udało, że nie wiem xd
      rozdziaał jak zawsze genialny <3
      Viola na zapisach do studia ;**
      a potem to spotkanie z Leosiem w parku <33
      najpierw ona pociesza Leosia, a potem Leoś ją
      słoooodko ;**
      Fran i reszta martwią się o Leona ;D
      kochani są...<33
      w sumie to chyba tyle co mam do napisania xd
      czekam na next ;** pozdrawiam
      //Nati

      Usuń
    2. Twój komentarz wywołał uśmiech na mojej twarzy
      Gorąco dziękuję
      Pozdrawiam
      //klaudia

      Usuń
    3. W pełni zgadzam się z tym ci napisała nati

      Usuń