wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 9

*Violetta:

 Obudziłam się o wpół do dziewiątej a o dziewiątej zaczyna się ostatni etap egzaminów, Błyskawicznie wykonałam poranne czynności założyłam pierwsze co znalazłam i nie jedząc śniadania pobiegłam do studia. Czekałam piętnaście minut na swoją kolej. Gdy zostałam zawołana weszłam do sali i wykonałam choreografię do "En mi mundo" którą sama ułożyłam.
- Dziękujemy. Wyniki będą w poniedziałek. W studio o godzinie dziewiątej zostaną wywieszone listy. Wyniki dostępne będą również na stronie szkoły i tam pojawią się około godziny siódmej. - poinformował mnie Pablo.
- Dziękuję. Do widzenia - pożegnałam się i poszłam do resto zjeść jakieś śniadanie albo chociaż coś śniadanio-podobnego.

resto:

*Francesca:

 Czekałam na Cami. Miałyśmy pogadać o niespodziance dla Maxiego wymyślonej przez Cam. Naprawdę tworzą przesłodką parę ale czasami są niemożliwi. Nagle do resto weszła Vilu. Poszła coś zamówić i  zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu wolnego stolika.
 - Vilu! - zawołam ją a kiedy na mnie spojrzała zachęciłam ją gestem ręki aby podeszła.
- Fran! - krzyknęła i wręcz do mnie podbiegła i mnie przytuliła.
- Siadaj - powiedziałam a Viola zajęła miejsce obok mnie. Po chwili Luca podała jej zamówienie i odszedł.
- Ty dopiero śniadanie jesz? -  zapytałam mocno zdziwiona tym faktem bo było już po dziesiątej.
- Tak jakoś wyszło - odparła i zabrała się do jedzenia.

*Camilla:

 Razem z Maxim weszłam do resto. Odszukałam wzrokiem Fran i jej pomachałam a on a mi odmachała. Koło niej siedziała jakaś dziewczyna. Była to szatynka. Tajemnicza dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym spojrzeniem godnym bukmachera który potem przeniosła na Maxiego i uśmiechnęła się szeroko. Ja znam ten uśmiech... Podeszliśmy i się przywitaliśmy:
- Hej
- Hej Cami. Hej Maxi - odpowiedziała Fran.
- Hej Caxi - powiedziała szatynka. Tylko jedna osoba miała odwagę tak na nas mówić...
- Vilu? - zapytałam zdezorientowana.
- We własnej osobie - odparła dziewczyna i się uśmiechnęła przekrzywiając głowę na bok. Tak jak to robią ciekawskie szczeniaki.

*Maxi:

 Nie no ja niewierze. Vilu naprawdę wróciła.
- Co się tak dziwicie? Fran wam nie powiedziała? - zapytała Viola przeskakując wzrokiem to na mnie to na Cami.
- Mówiłam ale nie chcieli mi wierzyć - powiedziała Francesca i się roześmiała. Po chwili  Ja, Cami i Viola do niej dołączyliśmy.
- Jak zdołałaś przekonać ojca do powrotu? - zapytała Cami bo ojciec Viol przed wyjazdem powiedział że już nigdy nie pojawią się  w BA. Vilu automatycznie posmutniała a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie musiałam go przekonywać bo...bo mojego taty już niema - powiedziała i wybiegła z resto.
Ja, Cami i Fran tylko patrzyliśmy na siebie rozważając słowa Violi " ... Bo mojego taty już niema " O co jej mogło chodzić? Chyba nie oto, że ... Cholera właśnie że oto!

*Leon:

  Rozmyślałem spacerując po parku. Nagle ktoś na mnie wpadł i mnie przewrócił. Spojrzałem na osobę która się zemną zderzyła.Była to jakaś dziewczyna. "Verdas co się z tobą dzieje!? Pierwsza lepsza panna od tak powala cię na ziemię! " - skarciłem się w myślach. Chwila, chwila czy to nie...
- Viola? Wszystko w porządku? - zapytałem po podniesieniu się z trawy i podszedłem do niej.
-  Tak. W porządku - odparła, podniosła się, otrzepała dłonie i pobiegła dalej. Kiedy mnie mijała dostrzegłem łzy na jej policzkach.
- Viola dlaczego płaczesz? Stało się coś? - zapytałem dobiegając do niej.
- Nie, nic się nie stało - odpowiedziała zatrzymując się. ja zrobiłem to samo i objąłem ją. Ona wtuliła się we mnie ale po chwili się ode mnie oderwała i wyrwała z mojego uścisku.
- Przepraszam Leon ale się śpieszę, obiecałam zająć się Sebą i jestem już spóźniona. Przepraszam że na ciebie wpadłam. Pa. - powiedziała i podjęła przerwany bieg.
- Nic się nie stało! Pa! - krzyknąłem za nią. Muszę przyznać że naprawdę szybko biega. Nawet w tych swoich koturnach.

*Angie: 

 Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam wiadomości. Nagle do domu jak szczała wpadła Viola i popędziła na górę. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nią. Miała już zamknąć drzwi do swojego pokoju ale je odepchnęłam ręką i zapytałam:
- Co się stało Violu?
- Dlaczego to tak boli Angie? Dlaczego nikt nie rozumie co czuję? Dlaczego nikt nie nie wie co działo się w moim życiu po tym jak opuściłam Buenos Aires? Dlaczego wszystko co najgorsze przytrafia się właśnie mnie? Ja chcę tylko w końcu być szczęśliwą! Czy to aż tak dużo?? - wszystkie te słowa Viola wyrzuciła z siebie z prędkością tak dużą że poszczególne słowa zlewały się ze sobą. Mimo to ją zrozumiałam. A po ostatnim zdaniu wybuchnęła jeszcze intensywniejszym płaczem. "Co ja mam zrobić?" - zastanawiałam się. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.
  
                                                                                                      
Mamy rozdział 9...
Mam nadzieję że się wam podoba...
Jak myślicie co w tej sytuacji zrobi Angeles?
Odpowiedzieć poznacie w kolejnym rozdziale...













2 komentarze:

  1. fantastyczny ;*
    biedna Vilu.
    Angie ją pewnie pocieszy xD
    czekam na kolejny <3

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.Po prostu brak słów.Nie wiem co napisać.......o wiem!!!Czekam na następny rozdział i ŻYCZĘ WENY. :) Werka Leonetta.

    OdpowiedzUsuń