poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 7 -> część druga

*Violetta:

 Fran to moja przyjaciółka z dzieciństwa. Świetnie się razem bawiłyśmy. Fran też miała swojego adoratora. Był nim Marco Tavelli. Pamiętam jak się z nim poznała...
~ ~
Bawiłyśmy się w berka i ona uciekając przede mną wpadła na jakiegoś
chłopca w naszym wieku. Tym chłopcem był właśnie Marco. Dołączył do nas
i się zaprzyjaźniliśmy. Potem już wszędzie chodziliśmy w szóstkę. 
~ ~
- Fran. Przepraszam cię ale muszę już iść - powiedziałam.
- Szkoda. Podaj mi swój numer to się umówimy na pogaduchy. Na pewno masz dużo do opowiadania, ja z resztą też mam sporo do opowiedzenia - rozgadała się Fran. " Jak ja ją kocham" - pomyślałam.
- Ok.- odparła i  wymieniłyśmy się numerami. Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę.

*Leon:

 Zobaczyłem Viole. Wstałem z ławki i do niej podbiegłem.
- Hej księżniczko - przywitałem się i dałem jej buziaka w policzek.
- Hej Leoś - odpowiedziała i tym razem to ja dostałem buziaka.
- Skąd wracasz? - zapytałem ciekawy.
- A skąd mogę wracać? Ze szkoły - odpowiedziała i zaśmiała się.
- Violu dasz mi swój numer? - zapytałem aby nie zapomnieć.
- Pewnie. Jeżeli ty podasz mi swój - odpowiedziała z promiennym uśmiechem i wymieniliśmy się numerami.
- Czekałeś na mnie ? - zapytała i przechyliła  lekko głowę na bok w taki sposób jak robią to ciekawskie szczenięta. Wyglądało to naprawdę słodko.
- Yyy szczerze to tak czekałem na ciebie - odpowiedziałem i podrapałem się po głowie.
- Przepraszam cię Leoś ale muszę iść do domu i przygotować się na jutrzejszy egzamin - powiedziała smutno.
- Nie będziesz sama do domu wracać. Odprowadzę cię i nie przyjmuję odmowy - powiedziałem stanowczo a Viola się zaśmiała z tonu mojego głosu. Ująłem jej dłoń w swoją i ruszyliśmy do domu Viloi.

*Francesca:

 Nie no ja po prostu nie wierze że tak po prostu wpadłam sobie w parku na naszą kochaną Vilu. Muszę o tym opowiedzieć Cam. Zadzwonię do niej. Wybrałam numer i czekałam aż odbierze. Odebrała po dwóch sygnałach.

Cami: Hej Fran co się stało? Pali się gdzieś? Przecież widziałyśmy się jakąś godzinę temu.
Fran: Hej. Cam nie uwierzysz  kogo dzisiaj spotkałam.
C: No mów bo zwariuję z ciekawości.
F: Spotkałam naszą kochana Vilu!!!
C: Co?! Ale jak to? Gdzie ją spotkałaś??
F: Szłam sobie przez park i na nią w padłam albo ona na mnie. Nie wiem jak to do końca było z tym wpadaniem ale to nie jest ważne.  Ważne że Vilu wróciła i nas pamięta.
C: Cudownie!!! Strasznie za nią tęskniłam. Zaraz dzwonię do Maxiego. Pa.
F: Pa Cam.
Zakończyła połączenie i padłam szczęśliwa na łóżko. Vilu wróciła!!!! Jestem w niebie...

* Camilla:

 Nasza Vilusia wróciła!!! Teraz już na pewno dowiemy się o co chodzi Leośkowi. Ona zna go na wylot i ma niezawodną intuicję. Dobra dzwonie do Maxiego. Wybrałam numer, odebrała po pierwszym sygnale.
Maxi: Hej misiu.
Cami: Hej skarbie.
M: Coś się stało??
C: Nie chociaż tak. Nie uwierzysz jak ci powiem to nieprawdo podobne co się wydarzyło.
M: Camilla mów co się stało bo zwariuję zaraz.
C: Vilu wróciła!!!!
M: Głupoty gadasz Cam. To pewnie z tęsknoty masz jakieś urojenia.
C: Nie mam żadnych urojeń Maxi. Vilu wróciła. Fran wpadła na nią w parku niedaleko studia.
M: Nie wierzę ci miśku. Masz bardzo bujną wyobraźnię i dobrze o tym wiesz.
 C: Nie wierzysz to sobie nie wierz ale ja mówię prawdę. Zadzwoń do Fran, ona potwierdzi to co mówię.
M: A żebyś wiedziała że zadzwonię. Pa. Kocham cię.
C:  Ja ciebie też. Pa. 
Zakończyłam połączenie i zaczęłam biegać po całym domy i wrzeszczeć na całe gardło "Violetta wróciła"

*Maxi:

 Cami mówi że Vilu wróciła. Muszę zadzwonić do Fran bo Cami nie za bardzo wierzę. Wybrałem numer i czekałem aż włoszka odbierze. Cztery sygnały i nic. Pewnie znowu nie może znaleźć telefonu. ona już tak ma. Kiedy już miałem się rozłączyć odebrała.
Fran: Hej Maxi dzwonisz aby się upewnić że informacje przekazane ci przez Cam są prawdziwe zgadza się?
Maxi: Jak ty mnie dobrze znasz.
F: Maxi, Maxi, Maxi powinieneś bardziej ufać swojej dziewczynie.
M: Dobra, dobra. Sama najlepiej wiesz jaką Cam ma wyobraźnię. Więc jak. To co mówiła Cam to prawda czy nie. Bo ja zaraz zwariuję z tej niepewności.
F: Tak to prawda Vilu wróciła!!!
M: To genialnie!! Dobra ja kończę. Pa
F: Pa.
 Zakończyłem połączenie i zacząłem się kręcić w okół własnej osi ściskając telefon w dłoni i krzycząc " Vilu powróciła". Teraz wreszcie dowiemy się co gryzie Leona. Viola zna go jak nikt inny.

*Leon:

 Odprowadziłem Violę pod dom i miałem iść do swojego kiedy Viola zapytała:
- Zostaniesz na kolacji?
- Z chęcią - odpowiedziałem i weszliśmy do środka.
- Już jestem! - krzyknęła Viola.
- Świetnie. Zaraz podam kolację! - odkrzyknęła Olga.
- Olguś nakryj jeszcze jedno miejsce ok? - zapytała moja dziewczyna.
- Dobrze a dla kogo? - zapytała kobieta wychylając się z kuchni.
- Leon z nami zje - odpowiedziała Viola i pociągnęła mnie za rękę w stronę jadalni.

*Olga:

 A więc to co mówiła Angie to prawda. Leon i Vilu są parą. Miałam rację że za uśmiechem Violci stoi chłopak i to nie byle jaki chłopak bo jej "mąż" z dziecinnych lat. Ciekawe czy oni  pamiętają to że znali sie dwanaście lat temu. Mieliśmy w tedy trzy takie parki: Leonette,  Marcesce i Caxi. Potem Viola wyjechała, tak jak i Marco bo w wypadku samochodowym w którym zginęła Marija, zginęli również rodzice chłopca i zamieszkał on w Nowym Yorku z bratem ojca. Tu została Caxi i Leon oraz Francesca.

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 7 -> część pierwsza

*Violetta:

 Obudziłam się bardzo wcześnie bo około wpół do piątej. Postanowiłam zapytać Angie czy ja i Leon znaliśmy się wcześniej. Na razie tego nie zrobię bo wszyscy jeszcze śpią. Ubrałam różowe dresy i jakiś t-shirt oraz tenisówki i powędrowałam na strych. Tam znajdował się pokój w którym kiedyś była moja kryjówka. Teraz to magazyn kartonów. Podeszłam do jednego z nich, otworzyłam delikatnie zakurzone wieczko i zajrzałam do środka. Znalazłam tam coś oprawionego e białą skórę. Wyjęłam ów przedmiot i przeczytałam złoty napis " Album Violetty Castillo". Postanowiłam zabrać go na dół. Zgasiłam światło i wróciłam do pokoju.

*Angie:

 Obudziłam się o siódmej, przygotowałam się i zeszłam na śniadanie. Wszyscy już byli w jadalni.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry - odpowiedzieli chórem. Zabraliśmy się do konsumowania śniadania przygotowanego przez Viole jak się okazało w trakcie jego trwania...  Nie miałam pojęcia że ona robi tak pyszne śniadania. Po posiłku ja i Viola ruszyłyśmy do studia na kolejny dzień przesłuchań.

Resto:

* Fran, Cami i Maxi:   (małe wyjaśnienie od autorki-myślą to samo w tym samym czasie)

Siedzimy w resto już koło godziny. Żadne z nas niema nastroju do rozmowy. Dlaczego? Otóż dzisiaj mija równo jedenaście lat odkąd nasza przyjaciółka wyjechała z Buenos Aires. Wszyscy bardzo za nią tęsknimy. Vilu miała nie zawodną intuicje i wiedziałaby o co chodzi z zachowaniem Leona. Miała swojego rodzaju dar do odgadywania uczuć innych ludzi i niezwykły talent do ukrywania swoich uczuć przed nami wszystkimi. Widzieliśmy tylko te uczucia które ona chciała abyśmy widzieli i nic więcej...

*Leon:

 Chciałbym spotkać się z Violą ale nie mogę się z nią umówić bo wczoraj zapomniałem poprosić ją o numer telefonu. Dzisiaj ją o niego poproszę. Oczywiście jeśli los dz nam się spotkać. Dziś mija jedenaście lat od wyjazdu mojej kochanej Vilu. Łączyła nas magiczna więź, której nikt nie mógł zerwać. Bardzo za nią tęsknie... " Później się nad sobą poużalasz Verdas" - odezwał się głoś w mojej głowie. Ma rację na użalanie się nad sobą będę miał całą noc, teraz muszę iść do parku.

*Violetta:

 Czekam na swoją kolej i bardzo się denerwuje. Dzisiaj egzamin z gry na instrumentach.
- Violetta Castillo - usłyszałam. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sali.
- Dzień dobry - przywitałam się nie śmiało.
- Dzień dobry. Na czym nam zagrasz? Możesz wybrać maksymalnie dwa instrumenty - poinformował mnie dyrektor studia.
- Zagram na keyboardzie i gitarze klasycznej - powiedziałam już trochę pewniej.
- Zapraszamy - powiedział Beto. Podeszłam do keyboardu i położyłam palce na klawiszach, a one rozpoczęły taniec po nich. Grały nie znaną mi melodię. Kiedy moje palce zakończyły swoje pląsy wzięłam do rąk gitarę i zagrałam melodię do "En mi mundo" bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Dziękujemy. Mam do ciebie jeszcze takie pytanie do jakiej piosenki melodię grałaś na keyboardzie? - zapytał Antonio.
- Nie mam pojęcia - odparłam bo taka była prawda.
- Za to ja mam - powiedziała Angie. - To melodia piosenki Marii zatytułowanej "Miłość, muzyka, pasja" - no nieźle skąd moje palce znają tę melodię???
- Dobrze. Dziękujemy jutro egzamin z tańca - po tych słowach pożegnałam się i wyszłam.

*Antonio:

 Skąd Viola znała melodię do piosenki którą moja córka skomponowała mając sześć lat? Dobra to córka Marii ale Mary zagrała tą piosenkę tylko raz mając sześć lat i później już nie grała jej w ogóle.Dobrze by było powiedzieć Violi że jestem jej dziadkiem... Zaczekam z tym do końca egzaminów i jej powiem.

*Francesca:

Szłam sobie przez park. W pewnej chwili ktoś na mnie wpadł. To była jakaś dziewczyna.
- Przepraszam. Zamyśliłam się i cię nie zauważyłam - powiedziała.
-Nie szkodzi. Jestem Francesca Resto ale przyjaciele mówią mi Fran - powiedziałam z uśmiechem.
- Miło mi. Ja jestem Violetta Castillo. - odparła i się uśmiechnęła.
- Możesz powtórzyć swoje nazwisko - poprosiłam.
- Castillo - powtórzyła a ja rzuciłam się jej na szyję. Zdezorientowana przytuliła mnie. Kiedy się od niej odsunęłam przyjrzała mi się uważnie i zapytała:
- A ty nazywasz się Resto zgadza się? - przytaknęłam głową i tym razem to ona rzuciła się w moje objęcia.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam - powiedziałyśmy jednocześnie ze łzami w oczach a po chwili obie zaniosłyśmy się głośnym śmiechem.... 

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 6 ->część druga

*Violetta:

 Gdy wyszłam że studia popsuła się pogoda. Zaczął padać rzęsisty deszcz. Zaczęłam biec przez park bo chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i przebrać w suche ubrania, a droga przez park jest dużo krótsza. W pewnym momencie poślizgnęłam się na mokrej trawie i gdy już myślałam że wpadnę do błotnej kałuży,  ktoś mnie złapał, a tym kimś był Leon. Spojrzałam w jego piękne szmaragdowe oczy i utonęłam. on zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry, zamknęłam oczy a on połączył nasze usta w delikatnym i czułym pocałunku, który ja oddałam... Gdy się pocałowaliśmy deszcz przestał padać i na niebie znów pojawiło się  słońce. Leon podniósł mnie do pozycji stojącej i sam ją przyjął. Przytuliłam się do niego i wyszeptałam w jego klatkę piersiową:
-Dziękuję
- Za co? - zapytał zdziwiony i odsunął mnie minimalnie od siebie by spojrzeć mi w oczy.
- Za to że jesteś - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam, on odwzajemnił uścisk i oparł policzek o moją głowę.
- Odprowadzę cię - powiedział i wyciągnął do mnie rękę chwyciłam ją i rzazem ruszyliśmy w stronę mojego domu.

*Leon:

 Szliśmy w milczeniu. Cisza ta jednak nie była krępująca... ta cisza była magiczna... Znów poczułem się jakbym miał cztery lata i spacerował za rękę z tamtą dziewczynką. Czy to aby była nią Viola? W szumie ta mała też miała na imię Violetta tylko że rodzice wołali ją Vilu.

* Violetta:

Idąc z Leonem za rękę czuje się jak mała czteroletnia dziewczynka którą byłam dwanaście lat temu. Spacerowałam za rękę z moim najlepszym przyjacielem. Ale czy to możliwe że to Leon nim był? Ja i mój przyjaciel Leo(tak wołali go rodzice)według dzieci na placu zabaw byliśmy parą.

*Angie:

 Siedziałam na ławce przed domem kiedy zobaczyłam Violę idącą za rękę z Leonem Verdasem. Wyglądali prawie tak uroczo jak w tedy kiedy mieli po cztery latka. Ciekawe czy pamiętają że już w tedy nie byli tylko zwykłymi przyjaciółmi. Byli parą. Viola już w tedy była bardzo mądra zresztą Leon również. Raz Viola wzięła do parku swoją "cureczkę" Melanii. Tak nazwała swoją ulubioną lalkę. Mówiła że to jest córeczka jej i Leona, a na siebie kazała mówić nie "panno Castillo" ani nie "Violu" tylko"panno Verdas". Ewętualnie mogliśmy się do niej zwracać "Violetto Verdas". To było bardzo zabawne... A co najlepsze Leon też uznawał ich za małżeństwo a lalkę Violi za swoją córkę. Imię Melanii wymyślili wspólnie a skrótem od niego było Mel...

*Olga:

 Siedziałam w salonie i oglądałam prognozę pogody. Lisandro wszedł do salonu, zabrał mi pilot i przełączył na sport.
- Oglądałam pogodę! - wykrzyknęłam.
- Jak człowiek wraca po męczącym dniu w pracy musi się odstresować, a nic tak nie odstresowuje jak oglądanie meczu -odparł rozwalając się na kanapie.
- Męczący dzień pracy!? Cały dzień przespałeś! Nawet się dzieckiem nie zainteresowałeś! Kiedy ostatnio miałeś Sebe na ręhach?!! No kiedy!?? Dziecko potrzebuje czułości i ojca i matki!!! Trzeba się nim zajmować!! A ty nic tylko albo całymi dniami pracujesz albo śpisz!!! - nie wytrzymałam i ze łzami w oczach pobiegłam na górę.

* Lisandro: 

 O co tej kobiecie chodzi? Czepia się mnie a sama się dzieckiem nie zajmuje jak trzeba. Przy Sebie wszystko robi Viola. Seba płacze, Viola go uspokaja. Seba zrobi kupę, Viola go przewija. Seba budzi się w nocy, Viola  idzie do niego. Na spacer Sebe zabiera Viola. Kąpie go Viola. Usypia go Viola. Rano Sebe ubiera Viola i tak dalej. Violetta wykonuje wszystko co trzeba wykonać przy dziecku. No może poza karmieniem małego... A Olga wielce się rzuca że ja się dzieckiem nie zajmuję. Coś podobnego!!

*Violetta:

 Przed pójściem spać postanowiłam wykonać jeszcze wpis do pamiętnika.
Pamiętniczku...
Dziś byłam na pierwszym z trzech egzaminów wstępnych do Studio 21.
Tego jak mi poszło dowiem się w Poniedziałek.
Leon odprowadził mnie do domu.... Czułam się jak mała dziewczynka.
Wydaje mi się że znałam Leona przed dwunastoma laty.
Ale to chyba nie możliwe. Prawda??
Kocham <3 ;* Vilu...
 Odłożyłam pamiętnik i poszłam spać.

*Leon:

 Leżałem na łóżku i myślałem o Violi a konkretnie to o tym czy Viola może być moją (jakby to ująć) dziewczyną z przed dwunastu lat. Czy to morze być ona?... Nie wiem tego i nawet nie wiem jak mam się tego dowiedzieć... Cóż ta zagadka pozostanie nie wyjaśniona... NA RAZIE. Kiedy skończyłem swoje rozmyślania pogrążyłem się w głębokim śnie...
                                                                                                                                                             
Prezentuję wam drugą część szóstego rozdziału...
Mam nadzieję że się podoba...
Przepraszam że tak długo się nie pojawiał ale miałam pewne problemu z zebraniem myśli...


piątek, 17 stycznia 2014

Nowy blog

 Słuchajcie...
Postanowiłam założyć nowego bloga ale to nie znaczy że odchodzę z tego bloga... nie mogłabym tego zrobić... za bardzo kocham pisać to opowiadanie. 
Dobra....
Mój nowy blog będzie zawierał tylko i wyłącznie One Party... o kim... tego dowiecie się w informacji zawartej na moim blogu a tu jest link mojego nowego bloga:
Serdecznie zapraszam....

sobota, 11 stycznia 2014

Nominacja do LBA...




Wczoraj dostałam moją pierwszą nominację do LBA...
Nie spodziewałam się takiego wyróżnienia...
Bardzo jej za nie dziękuję....

                A oto pytania od Nati i moje odpowiedzi:
1.Twój ulubiony aktor i aktorka
 Jorge Blanco i Martina Stoessel oraz Kristen Stewart i Robert Patinson
2. Ulubiona piosenka z Violetty
Sporo ich mam ale najnaj to Te quiero, Habla si puedes, Podemos, Nuestro camino, Voy por ti, Ser mejor, Junto a ti i Hoy sommos mas.
3. Co skłoniło cię do założenia bloga?
Cóż czytałam sporo blogów i bardzo mi się podobało... i po prostu poczułam że muszę spróbować i sprawdzić czy ja też mogę prowadzić bloga...
4. Masz jakieś zwierzę?
Tak mam cztery psy rasy kundel...
5. Co robisz w wolnym czasie?
Mój wolny czas ... słuchanie muzyki, czytanie książek, rozmowy z siostrą i znajomymi, długie spacery...
6. Ulubiona książka
 Książki sagi Zmierzch... i mnóstwo innych o podobnej tematyce... 
7. Kraj lub miasto, które chcesz odwiedzić w przyszłości
Buenos Aires, Madryt i Los Angeles
8. Jaka jest twoja szczęśliwa liczba?
Chyba takiej nie mam ...
9. Mechi vs. Tini
Zdecydowanie Tini
10.  Jorge vs. Pablo
Zdecydowanie Jorge
11. Co sądzisz o moim blogu?
Twój blog jest cudowny,boski, genialny, fantastyczny... i tym podobne. Uzależniłam się od czytania go...
   
Blogi które nominuję:
1.http://leonetta-czyli-idealnedopasowaniedusz.blogspot.com
2.http://kochajmarziwierzjeslimozesz.blogspot.com
3.http://leonetta-na-wieki.blogspot.com
4.http://story-violetta.blogspot.com
5.http://story-of-love-leonetta.blogspot.com
6.http://leonandfederico.blogspot.com
7.http://violettainlove.blogspot.com
8.http://dile-que-si-es-lo-que-importa.blogspot.com
9.http://dos-pasiones-en-un-solo-lugar.blogspot.com
10.http://leonetta-voyporti.blogspot.com
11.http://te-amo-leonetta.blogspot.com

Moje pytania do nominowanych...
1. Kto jest twoim idolem/ idolką?
2. Jaki kolor oczu u chłopaka lubisz najbardziej?
3. Jakie imię męskie najbardziej ci się podoba?
4. Ile masz lat?
5.Kim chciała byś zostać w przyszłości?
6. Której postaci z serialu Violetta nienawidzisz a którą uwielbiasz?
7. Co chciałabyś zmienić w scenariuszu serialu Violetta?
8. O czym marzysz najbardziej na świecie?
9. Jakie piosenki z Violetty są dla ciebie najpiękniejsze?
10. Z jakiego województwa pochodzisz?
11. Co powinnam zmienić w sposobie prowadzenia bloga?

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 6 ->część pierwsza

Następnego dnia
Resto:

 * Francesca:

 Siedziałam z Cami i Maxim w resto. Nie mieliśmy zajęć bo rozpoczęły się egzaminy wstępne. Czekaliśmy na Broco i Napo. Mieliśmy wspólnie zaplanować jak wyciągnąć od Leona informacje na temat tego co go gruzie. Chłopaki właśnie się przysiedli.
- Hej. To co zaczynamy burzę mózgów? - zapytał Napo.
- Tak zacznijmy. Mam nadzieję że coś wymyślimy bo ja już dłużej nie wytrzymam tej zbolałej miny Leona - powiedzieli razem Cami i Maxi a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tylko tak ... skoro Leon nie powiedział Fran co się stało to nam tym bardziej nie powie - powiedział Braco.
 - Kto? Czego wam nie powie? - zapytał się Leon dosiadając się do nas... Był bardzo wesoły.

*Camilla:

 Leon nie był smutny ani zdołowany wręcz przeciwnie był rozpromieniony i radosny jak nigdy dotąd.
- Maxi miałeś racje. Czas najlepszy lekarz - powiedziałam razem z Fran i wszyscy oprócz zdezorientowanego Leona zaczęliśmy się śmiać w głos. Mina Leona? Bezcenna...Biedaczek nie rozumiał o co chodzi...

*Maxi:

 Leon siedział i przeskakiwał zdziwionym wzrokiem z jednego na drugiego wywołując jeszcze większą fale śmiechu. W końcu nie wytrzymał i zapytał:
- Z czego się śmiejecie?
- Z niczego - odpowiedzieliśmy  chórem i znowu wybuchnęliśmy śmiechem. Leon się wkurzył.
- Z wami to się nie da normalnie pogadać!! - krzyknął i wyszedł a raczej wybiegł z resto, a my śmialiśmy się dalej.

* Napo:

 Boże Leon się wściekł dlatego że się śmiejemy a on nie wie z czego...
- O ile idziecie że Leon się zakochał? - zapytałem kiedy się uspokoiliśmy.
- O dychę że chodzi o coś innego - rzekł Braco.
- Idę o dwie że to niemożliwe by Leosiek się zakochał - powiedział Maxi.
- Dobra czyli jak wygram dostaję trzy dychy, a jeśli przegram każdy z was dostaje ode mnie stawkę którą proponował  -  powiedziałem podając chłopakom dłonie na krzyż.
- Dziewczyny przetnijcie - powiedziałem do Fran i Cami a one od razu wykonały moje polecenie. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i rozeszliśmy się do domów.

*Violetta:

 Czekałam na swoją kolej do egzaminu ze śpiewu. Bardzo się stresuję...
- Zapraszamy Violettę Castillo - usłyszałam głos z za drzwi wzięłam głęboki oddech i weszłam.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry -  odpowiedzieli jurorzy.
- Violetta Castillo? - zapytał mężczyzna z burzą loków na głowie przed którym stała karteczka z napisem "Beto".
- Tak - odpowiedziałam cicho.
- Pokarz co potrafisz - powiedział Pablo. Jego poznałam podczas wypełniania formularza zgłoszeniowego.
- Co nam zaśpiewasz? - zapytał siwo włosy mężczyzna przed którym stała karteczka z napisem "Antonio"
- Zaśpiewam piosenkę którą sama skomponowałam. Nosi tytuł En mi mundo - powiedziałam patrząc na Angie.
- Zapraszamy -  powiedziała moja ciocia. ... Włączyłam podkład, podeszłam do mikrofonu, zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać:  
 
Ahora sabes que
yo no entiendo lo que pasa
sin embargo sé
nunca hay tiempo, para nada

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me cansaron
ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá

Ahora ya no sé
lo que siento va cambiando
Y si el miedo que
abro puertas, voy girando

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar…
en mi mundo
siendo lo que soy

Y no voy a parar 
ni un segundo 
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar 
en mi mundo 
siendo lo que soy
Y no voy a parar 
ni un segundo 
mi destino es hoy 

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá

- Dziękujemy. Jutro egzamin z gry na instrumentach -  powiedział  Beto.
- Jesteś już wolna - powiedział Antonio. Pożegnałam się i wyszłam.

*Leon:

 Spacerowałem po parku zastanawiając się o co chodziło moim przyjaciołom i z czego się tak śmiali. "Czy ja o czymś nie wiem? To już człowiek nie może być szczęśliwy?". Szedłem tak zamyślony nie patrząc przed siebie. Potem usiadłem na ławce i rozmarzyłem się o Violi... "Będzie świetną mamą. Jest tak czuła, wrażliwa,śliczna, urocza i tak cudownie się rumieni. Chciałbym być ojcem jej dziecka... a morze dzieci..." - myślałem. Byłem naprawdę szczęśliwy. 
** *
Gdy byłem małym chłopcem, miałem trzy morze cztery lata. Była jedna taka dziewczynka
w moim wieku która zawróciła mi w głowie. Tak wiem to głupie że czterolatek się zakochał
ale tak było... Na placu zabaw zawsze bawiliśmy się razem, trzymaliśmy się za ręce...przytulaliśmy się.
Przy tej małej szatyneczce czułem to samo co czuję przy Violi...Ten sam dreszczyk.
Kiedy mieliśmy po pięć lat zmarła jej mama i jej tata zabrał ją  stąd...gdzieś daleko...
Później już jej nie spotkałem...
***
 Z wspomnień wyrwały mnie krople deszczu...Wstałem z ławki i zacząłem biegnąć. W pewnej chwili zobaczyłem że jakaś dziewczyna poślizgnęła się wiec podbiegłem i złapałem ją by nie upadła do kałuży błota w której ja klęknąłem na jedno kolano...ale nie było ważne że pobrudziłem ulubione spodnie bo dziewczyną którą uratowałem przed lądowaniem w błocie była ona...Violetta. 
                                                                                                                                            
Przedstawiam pierwszą część szóstego rozdziału...
Moim zdaniem mogłaby ona być lepsza ale nie mnie to oceniać....
( Wyobraźcie sobie że to Leon złapał Violettę a nie Thomas... Ok?) 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Życie jest piękne !!!

Dziękuję za 1000 WYŚWIETLEŃ!

Życie jest piękne... Marzenia się spełniają...
Jesteście cudowni dziękuję , dziękuję ...
Jestem szczęśliwa że czytacie te wypociny

Raz jeszcze wam dziękuję!!!!

Kocham was <3<3<3

sobota, 4 stycznia 2014

One Part Naxi - Niektórych ludzi zaczynamy doceniać dopiero w tedy gdy ich zabraknie...

Bohaterowie:

Natalia Navaro - 19 lat








                                                                                                          Maximiliano Ponte - 19 lat









Francesca Resto - 19 lat











                                                                                                                          Thomas Hereidia - 19 lat











Camilla Torres - 19 lat






~ ~

                         ... Naty....

                          Od dwóch miesięcy nie chodzę do studio ponieważ nie chcę widywać Maxiego. Bardzo mnie boli to że mnie zdradził i zostawił... Zdradził mnie z moją (byłą) przyjaciółką Camillą Torres i to dla niej mnie zostawił. On twierdzi że to ja go zdradziłam z jego przyjacielem Thomasem Hereidią co jest nie prawdą. Nie mogłabym  go zdradzić za bardzo go kocham. Ale on uwierzył Thomasowi i jakimś durnym zdjęciom. Bardzo źle znoszę nasze rozstanie. Odkąd zobaczyłam to zdjęcie ...
zrobione przez moją najlepszą przyjaciółkę Francesce Resto, nie przyjaźnię się już z Cam. Niestety nawet Fran nie potrafi do końca zrozumieć tego co czuję choć bardzo się stara. Siedzę sama w moim własnym domu ( z rodzicami nie utrzymuję kontaktu. Wyrzucili mnie z domu rok temu mówiąc "Jesteś pełnoletnia. Radź sobie sama". Nigdy mnie specjalnie nie kochali.) i myślę o tym co zrobić aby już nie cierpieć. " Chciałabym zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić"- pomyślałam. Podniosłam się z kanapy i wyruszyłam na poszukiwania tabletek nasennych mojej babci ( zostawiła je gdy była u mnie 4 miesiące temu). Po dziesięciu minutach zaciekłych poszukiwań znalazłam nieotwartą fiolkę. Wzięłam ją do ręki, zeszłam na dół, znalazłam kartkę, długopis i kopertę. Napisałam list pożegnalny adresowany do Fran, złożyłam kartkę na pół, wsunęłam ją do koperty i położyłam na stoliku w salonie. Poszłam do łazienki, wzięłam z szafki żyletkę podcięłam żyły u lewej ręki (potwornie bolało), wysypałam tabletki na dłoń, włożyłam wszystkie do ust i popiłam wodą z kranu. Po około minucie zakręciło mi się w głowie. Upadłam na podłogę uderzając głową o brzeg wanny. Wiedziałam że to już koniec moich problemów, mojego cierpienia... Definitywny koniec mojego życia...

             ... Fran ...

               Mieliśmy godzinną przerwę w zajęciach więc postanowiłam pójść do Naty. Ostatnimi dniami jej depresja się pogłębiła. Naty mieszka niedaleko od studia więc byłam pod jej domem po około pięciu minutach. Zapukałam do drzwi - nic. Ponowiłam pukanie i znowu nic. Gdy zapukałam po raz trzeci i nic się nie zmieniło zaniepokojona nacisnęłam klamkę, drzwi ustąpiły. Zdziwiło mnie to że Naty wychodząc nie zamknęła drzwi ale już raz się tak zdarzyło. Weszłam do środka i ruszyłam do salonu. Na stoliku znalazłam białą kopertę zaadresowaną do mnie. Nie zdziwiło mnie to bo Naty często zostawiała dla mnie koperty. Wzięłam kopertę do ręki i otworzyłam ją. Spodziewałam się znaleźć tam liścik typu: "Fran poszłam tam gdzie zawsze. Nata" ale się pomyliłam. List który był  w kopercie brzmiał:
"  Droga Francesco!
Bardo cię przepraszam ale ja już tak nie mogę.
Próbowałam zapomnieć o Maxim a le nie potrafię.
Sama wiesz jak bardzo go kochałam.
Mam do ciebie prośbę.
Przekaż Maxiemu że nie zobaczy mnie nidgy więcej.
Postanowiłam odejść bezpowrotnie.
Powiedz wszystkim że ich kochałam.
     Raz jeszcze przepraszam ...
                                     Natalia.  "
 Gdy to przeczytałam z moich oczu popłynęły strumienie łez. Poszłam na górę gdzie zobaczyłam niedomknięte drzwi od łazienki. Poszłam tam i ostrożnie je popchnęłam. To co zobaczyłam sprawiło że jeszcze więcej łez  spłynęło po moich policzkach. Ujrzałam bladą Natalię leżącą nieruchomo w kałuży krwi. Podbiegłam do niej, dotknęłam jej policzka (był chłodny) i zapytałam:
- Dlaczego to zrobiłaś Nati? Dlaczego? -  podniosłam się i wezwałam pogotowie. Karetka przyjechała po około pięciu minutach. Dwaj ratownicy poszli na górę a trzeci kazał mi opowiedzieć co się stało. Z trudem powstrzymywałam łzy. Kiedy zobaczyłam że ratownicy znoszą na noszach czarny worek ludzkich rozmiarów podbiegłam do nich i zapytałam łkając: 
- Czy ona ... - nie byłam w stanie dokończyć.
- Niestety tak - odpowiedział jeden z ratowników  niosących nosze a ja rozpłakałam, wybiegłam z domu Naty i pobiegłam do studia.

         ... Maxi ...

    Stałem na korytarzu gadając z Cami gdy do studia wbiegłam zapłakana Francesca. Razem z Cami podeszliśmy do niej.
- Fran co się stało? - zapytaliśmy chórem a ona wyjęła z torebki kartkę, podała nam ją i pobiegła do łazienki. Cam od razu za nią pobiegła a ja przeczytałem to co było napisane na kartce i się rozpłakałem. Po chwili Fran wyszła z toalety, podeszła do mnie, wyrwała mi kartkę z rąk i wrzasnęła mi prosto w twarz:
- Przez ciebie Naty odebrała sobie życie!!!!! - po czym wybiegła ze studia.

Tydzień po śmierci Naty ; studio On Bit:

       ... Fran ...

 Miną tydzień odkąd Naty odebrała sobie życie. Od tygodnia nie odzywam się do Maxiego i Camilli. Nie chcę znać kogoś przez kogo moja przyjaciółka popełniła samobójstwo. Od śmierci Natalii zaczęłam się inaczej ubierać. Noszę czarne sukienki a nie kolorowe jak dawniej. Aby się uporać ze śmiercią Naty napisałam piosenkę którą postanowiłam  zaprezentować dzisiaj na zajęciach z Pablo. Właśnie idę na te zajęcia. podeszłam do Pablo i zapytałam:
- Pablo mogę zaprezentować piosenkę którą niedawno napisałam?
- Oczywiście - odpowiedział Pablo Chyba się ucieszył że postanowiłam zaśpiewać bo od tygodnia nie śpiewałam, nie grałam na gitarze, ani  nie tańczyłam.
- Zaczynaj - dodał a ja postawiłam na scenie krzesełko, odpowiednio ustawiłam stojak na mikrofon, wzięłam gitarę, usiadłam na krześle, zaczęłam grać i śpiewać:
Brakuje mi dziś słów by wyrazić ludzki ból.
Jak człowiek ciężko znosi to co dzień mu przynosi
Ileż jest na tym świecie osób które chcą 
 W jakiś sposób swoje życie całkiem zmienić
By je mogli bardziej cenić.
Ona też już nie chciała choć tak bardzo go kochała
Zwątpić kiedyś w miłość jego i samotną być do tego.
Swoją drogę już wybrała dusze swą mu oddać chciała
By samotną nigdy nie być , by z kimś całe życie przeżyć. 
Tak jak spływa deszcz po oknie płyną jej łzy samotnie
Ciężko dzień za dniem przemija samotność wszystko 
Zabija.
Teraz kocha, teraz płacze,
kiedy była to nie wiedział ile znaczy.
Teraz tęskni, teraz szlocha,
Dopiero teraz widzi jak ją bardzo kochał.

Brakuje mi też słów by wyrazić jego ból
Bo stracił coś cennego, drugą część serca swego. 
Ileż jeszcze takich dusz musi zabrać anioł struż
By zrozumieć sens miłości, że jej niema bez wierności.
Tyle myśli obiecanych, tyle słów na wiatr rzucanych
Tyle w świecie serc złamanych przez tych ludzi zakłamanych.
Kiedy już miłości niema, kiedy ktoś twe serce sprzeda
Tak samotnie żyć się nie da, kiedyś w końcu odejść
Trzeba.

Znów kolejny dzień przeminął,
Kolejny związek zginął.
Znów kolejne życie gaśnie,
W anielskich skrzydłach zaśnie.
Teraz cieszy się i patrzy na nas z nieba bram, gdzie niem już rozpaczy
Bo samotność ją zabiła, zabiła ją.
Brak wierności w tej miłości 
Co ich tak łączyła.
 Łączyła kiedyś...
 Łączyła ich...
Łączyła kiedyś...
Łączyła ich...
Łączyła kiedyś...
...Mhhh...
   Gdy skończyłam wszyscy mieli łzy w oczach. Brawa ucichły dopiero po pięciu minutach. W tedy podszedł do mnie Pablo i zapytał:
- O kim była ta piosenka? 
- O mojej  najlepszej przyjaciółce którą miałam Natalii Navarro - odpowiedziałam z godnie z prawdą a z moich oczu popłynęły łzy...

    ... Maxi ...

   Piosenka Fran uświadomiła mi że wraz z Natalią odeszła moja radość i szansa na szczęście...
                                                                                                                                                                   
Tym one partem chciałam pokazać jak łatwo doprowadzić człowieka do ostateczności.
Pomysł przyszedł sam podczas słuchania piosenki "Fran" kiedy miałam doła.
Ta piosenka ma tytuł o Asi.  Jej  wykonawczyni nie jest znana z imienia i nazwiska albo chociaż pseudonimu.
Wolała zostać anonimowa...

A tu śpiewająca Fran...  


czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 5

 *Leon:

Ja po prostu nie wierzę. Tak po prostu przytulam dziewczynę którą znam bardzo krótko a kocham ponad życie. Jest cudownie. Mógłbym tak siedzieć całą wieczność, gdyby nie fakt że Viola płacze. Nie chcę tego. Nie chcę żeby była smutna i płakała.
- Violetto co się stało? Dlaczego płaczesz? -  zapytałem troskliwie.
Nic. Nie ważne. Przepraszam cię ale muszę już iść - powiedziała. Podniosła się z ławki, podeszła do wózka, podniosła hamulce i ruszyła nie oglądając się za siebie. " Brawo Verdas wszystko spieprzyłeś!! Jesteś w  tym mistrzem!!" - skarciłem się w myślach i ze spuszczoną głową ruszyłem do studia.

 *Francesca:

 Leon znowu jest smutny i zamyślony. Mam już tego dość! Jest moim przyjacielem."Muszę z nim pogadać". Jak postanowiłam tak zrobiłam. Bez żadnego "Hej" przeszłam do sprawy:
- Leon co jest? - zapytałam
- Nic - odparł patrząc w podłogę.
- Możesz spojrzeć mi w oczy i powiedzieć to twoje "Nic"? - zadałam kolejne pytanie.
- Nie Fran nie mogę. Chce być sam -powiedział i poszedł do jednej z sal zamykając za sobą drzwi.

*Camila:

 Gdy weszłam do studia zobaczyłam Fran. Stałą gapiąc się w zamknięte drzwi do sali śpiewu.
- Co jest Fran? Czemu gapisz się tak na te drzwi? Trenujesz moce Harrego Pottera? - zapytałam podchodząc do niej.
- Nie. Rozmawiałam z Leonem. Stwierdził że chce być sam. Martwię się o niego - odpowiedziała.
- Pamiętasz mieliśmy dać mu trochę czasu - powiedziałam i odciągnęłam Fran od drzwi. 

*Maxi:

 Wchodząc do studia zobaczyłem dziewczyny. Cami odciągała Fran od drzwi. Od razu do nich podbiłem.
- Hej dziewczyny. O co chodzi z tymi drzwiami? - zapytałem wskazując owe drzwi.
- Fran gadała z Leone a ten palnął że chce być sam - wyjaśniła mi Cami.
- Dziwne. Zaczynam się o niego naprawdę martwić - powiedziałem. - Dobra chodźmy na zajęcia bo tu korzenie zaraz  zapuścimy - powiedziałem i  weszliśmy do "samotni Leona Verdasa".

 *Angie:

 Weszłam do sali śpiewu i przywitałam się z uczniami:
- Dzień dobry dzieciaki. Zaczynamy lekcję?
- Dzień dobry Angie. Tak zaczynamy - odpowiedzieli mi.
- To kto nam coś zaśpiewa? - zapytałam. Zdziwiłam się bo nikt poza Ludmiłą się nie zgłosił.
- Leon zaśpiewasz coś? - zapytałam.
- Nie chcę - bąkną pod nosem. Coś tu nie gra.
- Francesco? Camilo? - dziewczyny tylko pokręciły przecząco głowami.
- Dobrze Ludmiło zapraszam cie na środek - wywołam ją. Kiedy skończyła śpiewać powiedziałam:
- Dobrze. Dziękuje. Wiecie że jutro zaczynają się egzaminy wstępne więc macie od jutra wolne. Nie chcę nikogo z was widzieć szwendającego  się po studio rozumiemy się? - zapytałam.
- Tak - odpowiedzieli chórem.
- Dobra możecie iść. Do widzenia - powiedziałam.
- Do widzenia - odpowiedzieli i poszli do domów. 

*Violetta:

 Jutro egzamin ze śpiewu. Olgi nie było w domu. Położyłam Sebe do łóżeczka i zeszłam na dół. Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam komponować muzykę do " En mi mundo". Postanowiłam, że na egzaminie zaśpiewam własny utwór bo okazało się że tak można. Dobrze wiedziałam jak ma brzmieć melodia. Ma być żywa, skoczna i radosna. Szybko zapisałam nuty. Włączyłam laptop a na nim program do nagrywania dźwięku. Pobiegłam na górę i wzięłam z pokoju gitarę, pendrive'a i płytę SD. Zeszłam na dół odpaliłam program, zasiadłam go fortepianu i zagrałam melodię, po czym zatrzymałam nagrywanie i zapisałam na pulpicie jako "en mim mundo 1". Ponownie uruchomiłam program i zagrałam na gitarze, zapisał na pulpicie jako "en mi mundo 2". Po czym dzięki innemu programowi połączyłam oba nagrania i zapisałam jako "En mi mundo". Nagrałam podkład na płytę i pendrive'a. Wyłączyłam laptop i poszłam spakować płytę i pendrive'a do torebki. Potem poszłam do Sebusia bo zaczął płakać. Zeszłam z nim na dół włożyłam go do wózeczka, napisałam karteczkę że poszłam z Sebą do parku i wyszłam zamykając dom na klucz.

*Leon:

 Siedziałem w domu. Myślałem o Violi. ostatnimi czasy dużo o niej myślę.Chciał bym jej powiedzieć że ją kocham ale boję się że uzna mnie za kompletnego wariata.Ja jej przecież tak właściwie nie znam. " Raz kozie śmierć ponieść przychodzi" - pomyślałem - "Powiem Violi co do niej czuję. Jeśli nie czuje tego samego co ja to trudno". Choć w głębi serca mam nadzieję że Viola odwzajemnia moje uczucia. Wyszedłem z domu i poszedłem do parku z nadzieją że ją tam spotkam. Spacerowałem alejkami tracąc stopniowo nadzieję na ujrzenie jej po tym co zaszło rano. Gdy już miałem zawrócić ujrzałem ją.... Siedziała na  ławce i trzymała dziecko na wyprostowanych rękach nad swoją głową. No właśnie ona ma dziecko. kompletnie o tym zapomniałem. " Verdas nie bądź idiotą!! Może to nie jest jej dziecko..." - pomyślałem. No bo przecież to może być jej brat. Viola opuściła chłopca na kolana i podała mu pluszaka. powoli do niej podszedłem i się przywitałem nie pewny czy mi odpowie.
- Cześć.
- Cześć. Znowu się spotykamy - powiedziała ze smutnym uśmiechem. " O co chodzi?" - przeleciało mi przez głowę.
- Może to przeznaczenie - odezwałem się.
- Może - odparła nie podnosząc oczu z twarzyczki dziecka.
- Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego - zacząłem.
- W takim razie słucham - powiedziała i spojrzała mi w oczy.
-Violu jeśli mogę tak do ciebie mówić. Wiem że to co ci teraz powiem może wydać ci się głupie i niedorzeczne - powiedziałem.
- Możesz mówić mi Violu. Więc co sprawia że tak sie denerwujesz? - zapytała szatynka. "  Boże skąd ona wie że się denerwuje... Jasnowidz jakiś czy co?" - przebiegło mi przez myśli.
- Denerwuję  się bo to dla mnie ważne. Znam cię bardzo krótko a właściwie to wcale ale się w tobie... kocham cię - ostatnie słowa wyszeptałem. Ona spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła. 
-  Ja ciebie też - szepnęła i uciekła spojrzeniem w stronę chłopca trzymanego na rękach i lekko się zarumieniła. Ulżyło mi. Naprawdę mi ulżyło. Ona czuje to co ja.

*Violetta:

 W końcu to z siebie wyrzuciłam. W sercu poczułam ogromną ulgę że on też mnie kocha.
- Violu mogę mieć do ciebie pytanie - zapytał nieśmiało zielonooki.
- Oczywiście - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się zachęcając go by pytał.
- Zgodzisz się być moją drugą połówką? - zapytał a ja zapominając że mam na rękach Sebastiana wykrzyknęłam:
- Tak! - Leon mnie przytulił i spojrzał na Sebe
- Mogę cię zapytać jeszcze o coś? - spytał i spoważniał.
-Pytaj o co chcesz - powiedziałam powiedziałam i się w niego wtuliłam. Cudnie pachniał.
- Kim jest dla ciebie to dziecko? - zapytał trochę lękliwie.
- To mój kuzynek - odpowiedziałam a on odetchną chyba z ulgą.
- Myślałeś że to mój syn prawda? - zapytałam trochę zmartwiona.
- Tak. Tak właśnie myślałem...Ale nie chodzi o to że to było by dla mnie problemem. Tylko boje się takiej odpowiedzialności. Chciał bym mieć kiedyś dzieci ale boję się ze nie będę dobrym ojcem - powiedział i posmutniał.
- Oj niemów tak. Gdy przyjdzie czas to będziesz wspaniałym ojcem - powiedziałam zgodnie z tym co podpowiada mi intuicja.
- Skąd to wiesz?- zapytał zielonooki.
- Kobieca intuicja - odpowiedziałam - nigdy mnie nie zawodzi.
- Ty za to już teraz byłabyś świetną mamą - powiedział Leoś i objął mnie ramieniem a ja się do niego przytuliłam.
                                                                                                                                                               
 I prezentuję rozdział 5. 
Jak się podoba?
Leonetta wreszcie razem.... Cieszycie się?