* Camilla
Posłuchałam Leona i poszłam szukać Marcesci. Gdy ich znalazłam poszliśmy do resto i tam opowiedziałam im wszystko co zaszło. Potem w milczeniu oczekiwaliśmy na jakieś wieści, które nie chciały nadejść.
*Maxi
Kiedy Leon odprawił Cam, ruszyliśmy biegiem w stronę starych,dawno już nie używanych, blaszaków na obrzeżach miasta. Kiedy tam dotarliśmy miałem serdecznie dość tego biegania. Byłem zdyszany i nie mogłem złapać oddechu. Leon miał się o wiele lepiej niż ja. Nawet lekkiej zadyszki nie dostał. "Jak on to robi"-przebiegło mi przez myśl.
- Tam ... są ... te ... ma ... ga ... zyny - wysapałem.
- Dzięki Maxi - powiedział Leon i klepnął mnie w plecy co sprawiło że zwaliłem się na ziemię.
*Leon
Gdy ujrzałem te magazyny i pomyślałem że w jednym z nich jest moja Viola, łzy napłynęły mi do oczu. Pobiegłem w ich kierunku' zastanawiając się, w którym mogła by być Viola. "Gdybyś chciał kogoś skrzywdzić który z nich byś wybrał" - zapytałem sam siebie. " Ten najbardziej oddalony od jakiejkolwiek cywilizacji" - trafność tej myśli mnie zaskoczyła. Ale myśl ta miała sens więc pobiegłem do magazynu najbardziej oddalonego od drogi. W chwili, w której do niego wbiegłem do moich uszu dotarł przytłumiony krzyk:
- Zostaw mnie! - byłem pewien że krzyk ten należał do mojej dziewczyny. Przez moją głowę przewijały się najczarniejsze scenariusze. Niewiele myśląc nad tym co robię pobiegłem do drzwi najbardziej oddalonych od wyjścia. Wparowałem do pomieszczenia wywarzając zamknięte na klucz drzwi. Gdy moje oczy choć trochę przywykły do panującego tam półmroku zobaczyłem że jakiś typek rozpina bluzkę mojej ukochanej. Miara się przebrała.
- Zostaw ją!! - krzyknąłem a mój głos odbił się echem od metalowych ścian i wypełnił całą przestrzeń. Typ ani na chwilę nie przestał dobierać się do mojej dziewczyny.
- Bo co mi zrobisz? - zapytał nawet na mnie nie patrząc i nie przerywając swojej obleśnej czynności. Więcej nie wytrzymałem i odciągnąłem bydlaka od Violi po której bladych policzkach spływały łzy. Zacząłem okładać goryla po wszystkim po czym byłem w stanie.
*Violetta
Leon zjawił się w samą porę. Nie chce nawet myśleć co by się ze mną stało gdyby nie on. Teraz bił się z moim porywaczem i niedoszłym gwałcicielem. W pewnej chwili kopnął kolesia w brzuch z rozbiegu co sprawiło że bydlaka odrzuciło do tyłu. Wylądował na podłodze pod przeciwległą ścianą i kaszląc zwijał się z bólu. Leon podbiegł do mnie. Przyklękną u mojego boku zapytał:
- Nic ci nie zrobił? - gdy wypowiedział te słowa dostrzegłam łzy gromadzące się w jego oczach, by po chwili je opuści i spłynąć po jego rozgrzanych walką policzkach.
- Nie. Nic mi nie zrobił ... dzięki tobie mój bohaterze- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło przykładając dłoń do jego wilgotnego policzka.
- Całe szczęście... gdy coś ci zrobił nie umiałbym sobie tego wybaczyć - powiedział Leoś po czym wziął mnie na ręce i wyniósł poza teren magazynów. Postawił mnie dopiero kiedy znaleźliśmy się pod moim domem.
*Maxi
Poszedłem do resto powiedzieć reszcie że Leon poszedł odbić Viole. Byłem niedaleko bary kiedy dostałem esemesa od Leona.
"Violi nic nie jest. Dzięki za pomoc. Jesteście woli.
Ps. Przekaż reszcie. L."
Przeszedłem jeszcze kilka kroków i wszedłem do resto. Odszukałem wzrokiem stolik przy którym siedziała kami z Marcescom i podszedłem do nich.
- Vilu ocalona.! Misja ratunkowa zakończyła się sukcesem! Załoga rozejść się! - wykrzyknąłem i wyszedłem.
* Marco
- Co... co to 'było? - zapytałem kiedy Maxi opuścił bar.
- Nie... nie mam pojęcia - odpowiedziała zmieszana Fran. Świetnie ją rozumiem.
- Jak to co? Informacja że Violi nic nie jest i możemy wracać do domu - powiedziała Camilla wstając. :-) " Jakim cudem ona ogarnęła o co chodziło Maxsiemu"- zastanawiałem się. " No tak jest z nim już jedynaście lat." - odpowiedziałem sam sobie i wyszedłem.
* Fran
Viola jest bezpieczna a to najwarzniejsze. Maxi jutro pożałuje swojej gadki. Już ja mu 'pokaże. Nikt nie będzie dyrygował rzyciem Francesci Resto! A już nap pwno nie Maxymiliano Ponte!
* Angie
Wróciłam do domu i skierowałam się do pokoju mojej siostrzenicy. Zapukałam i nacisnęłam klamkę mimo iż nie usłyszałam "Proszę". Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Leona leżącego na łóżku Violi i ją wtuloną w niego. Nie musiałam wchodzić aby wiedzieć że niedawno płakała i jeszcze się nie uspokoiła. Leon nic nie mówił tylko gładził ją po drżącym ramieniu a kciukiem drugiej dłoni rysował rozmaite wzory na wierzchu dłoni mojej siostrzenicy. "Dobrze że Leon jest jej chłopakiem. Zaopiekuje się nią i nie pozwoli aby stała się jej krzywda". Z tą myślą opuściłam pomieszczenie nie zauważona przez żadne z nich.
* Olga
Viola wiele dziś przeszła więc postanowiłam że sama się zajmę Sebą. Niestety nic nie mogę poradzić że maluch się do niej przywiązał. Nie chciał zasnąć i nie przestawał płakać. Poszłam z nim do pokoju Violi. Było tam bardzo cicho. Wiem że jest u niej Leon i gdybym nie miała zaufania do Violi i tego chłopaka to pewnie zaczęła bym się zastanawiać co mogą robić ale ufam im i wiem że nic złego nie robią. Zapukałam delikatnie w drzwi a kiedy usłyszałam cichutkie "Proszę" weszłam do środka. Zobaczyłam Viole wtuloną w Leona i się uśmiechnęłam. " Ślicznie razem wyglądają" - pomyślałam podchodząc do łóżka.
- Violu przepraszam że wam przeszkadzam ale Seba cały czas płacze i nie chce zasnąć. Już chyba wszystkiego próbowałam - powiedziałam zrezygnowana. Viola usiadła wiec podałam je Sebe. Ona przytuliła go delikatnie do siebie i zaczęła nucić cichutko jakąś melodie. Po krótkiej chwili Leon też się podniósł. Objął Viole kładąc swoje dłonie na jej dłoniach i przyłączył się do nucenia kojącej melodii. "Będą wspaniałymi rodzicami za kilka lat" - z tą myślą opuściłam pokój Violi.