wtorek, 12 września 2017

Warzne infornacje ;(

Niestety czas płynie i wszystko sie zmienia.  Bardzo dawno się nie odzywałam.  Cały czas  sądziłam,  że uda mi się znaleść motywacje i zakonczyć to opowiadanie ale niestety nie.  Wraz z upływem czasu coraz trudniej było mi wrócić do poruszanej tu tematyki. Teraz jestem dorosłom osobom i wyrosłam z Violetty. Przepraszam za pozostawienie nieskończonego opowiadania.  Teraz mam inną wenę, inne inspiracje.  Zajęłam się qullingiem i ręcznie robionymi kartkami ( jak narazie dorywczo i amatorsko) zainteresowanych zapraszam do konwersacji emailowej pod adresem : klaudia.jagla24@.gnail.com...  jeśli pojawiom się jakieś komentarze to może wrzuce wam zapowiedź mojego nowego opowiadania o zupełnie innej tenatyce. Na tą chwilę żegnam się z wami.

poniedziałek, 2 lutego 2015

;( Przepraszam ;(

Jest mi bardzo ciężko to pisać ale podjęłam  jakże trudną decyzję  ... ODCHODZĘ ...
Dziękuję tym wszystkim, którzy byli zemną w chwilach dobrych i złych. "To dzięki wam mam wszystko to co mam". Przepraszam że przynoszę wam wieści raczej nie wesołe ale sądzę że podejmuję słuszną decyzję.
Wena uciekła ode mnie i za nic w świecie nie chce wrócić, brakuje mi również czasu aby pisać dla was choć bardzo to lubię. Jak wiecie we Wrześniu rozpoczęłam nowy, znacznie trudniejszy etap życia. Tak wiele się zmieniło ... zmieniło się moje otoczenie, prioritety , hierarchia wartości ... ale najbardziej zmieniłam się JA. To co kiedyś sprawiało mi wielką radość ( pisanie dla was) przestało mnie cieszyć. Nie potrafię już pisać. Brak mi weny i chęci.
 Nauka wypełnia większość mojego "wolnego" czasu.
Jak na razie nie usunę blogów a info o zawieszeniu jest aktualne... MOŻE , MOŻE przyjdzie taki czas że wróci wena a wraz z nią przybędą nowe chęci. Będziecie czekali na mój powrót? Zapomnicie o mnie ?
        Przepraszam za wszystko.
Daje sobie czas do końca lutego. 
Jeżeli nie zapłonie we mnie choćby niewielka iskierka weny , jeżeli nie pojawi się chociażby najmniejszy pomysł na kolejny rozdział ... usunę bloga :(. Nie martwcie się zostaniecie o tym uprzedzeni postem i pojawi się epilog ( raczej kiepskiej jakości)
Raz jeszcze dziękuję wam za wsparcie i za to że byliście ze mną mimo wielu wielu przeszkód jakie los stawiał na ...mojej ... waszej ... naszej wspólnej drodze.
Dziękuje.
Jesteście wspaniali i bardzo trudno jest mi się pożegnać ale muszę to zrobić.
Do zobaczenia (w rozdziale / epilogu / ostatnim, pożegnalnym poście )

piątek, 19 września 2014

Przepraszam

Długo mnie tu nie było i nie będę się długo rozwodzić. Wpadłam tu tylko na chwilkę żeby wam zakomunikować że ZAWIESZAM ten i wszystkie inne moje blogi do odwołania. za co bardzo was przepraszam. nie chodzi o to że nie mam weny... tu chodzi o sprawy osobiste... sami wiecie zaczął się nowy rok szkolny co dla mnie oznacza nową szkołę, nowych nauczycieli i nowych ludzi w okół siebie...mam nadzieję że mnie zrozumiecie. Raz jeszcze przepraszam.

wtorek, 3 czerwca 2014

Pewnie uznacie że zwariowałam...


Wiem dość dziwny tytuł ale nie wiedziałam co tam napisać XD
A teraz do rzeczy. Nie ogarnięta ja postanowiłam...
Werbel proszę...
Tuturu (chodziło o dźwięk jaki się gra przed ogłoszeniami, które ma powiedzieć herold jakby ktoś nie załapał XD)
Założyłam nowego bloga!!!
O czym?
Domyślcie się sami ;P

Jak trafić?

To proste pozwól aby zabrał cię tam obrazek:

piątek, 30 maja 2014

Podjęłam decyzję...

Witam was po bardzo długiej przerwie...
Tak jak głosi tytuł podjęłam decyzję. Nie zawieszę tego bloga. Nie mogłabym tego zrobić... jednakże rzadziej będę dodawać posty. Dlaczego? Otóż jest coraz cieplej na zewnątrz i człowiek chce się wyrwać sprzed kompa i pójść na spacer czy poopalać się... Mam szczerą nadzieję że mnie zrozumiecie
Dziękuje za uwagę...

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Hej kochani...

Zawiodłam was. Wiem, że tak.

Chyba nic nie może mnie usprawiedliwić.Nie chce tego pisać ale niestety muszę ... Chyba zawieszę bloga.
Nie chodzi tu o was bo jesteście wspaniali. Nie chodzi również o brak weny bo mam jej mnóstwo i pomysły na ciąg dalszy mnożą się w mojej głowie z prędkością światła. Brak chęci? To również nie to... powodem jest brak czasu i zbliżające się wielkimi krokami moje bierzmowanie a nie zaczęłam nawet zdawać pytań...
Bardzo was przepraszam wiem, że nie tego się spodziewaliście Chciałabym was poprosić abyście jednak nie przestali zaglądać na tego bloga gdyż może( nic nie obiecuje) będą się pojawiać rozdziały do puki nie podejmę tej jakże trudnej dla mnie decyzji o zawieszeniu mojej działalności. Mam do was jeszcze jedną prośbę... skomentujcie ten być może ostatni raz... Jeżeli podejmę jakąkolwiek decyzję w tej sprawie poinformuje was o tym edytując bądź dodając nowego posta ( zależnie od podjętej decyzji).
Raz jeszcze przepraszam...

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 13

* Camilla

Posłuchałam Leona i poszłam szukać Marcesci. Gdy ich znalazłam poszliśmy do resto i tam opowiedziałam im wszystko co zaszło. Potem w milczeniu oczekiwaliśmy na jakieś wieści, które nie chciały nadejść.

*Maxi

Kiedy Leon odprawił Cam, ruszyliśmy biegiem w stronę starych,dawno już nie używanych, blaszaków na obrzeżach miasta. Kiedy tam dotarliśmy miałem serdecznie dość tego biegania. Byłem zdyszany i nie mogłem złapać oddechu. Leon miał się o wiele lepiej niż ja. Nawet lekkiej zadyszki nie dostał. "Jak on to robi"-przebiegło mi przez myśl.
- Tam ... są ... te ... ma ... ga ... zyny - wysapałem.
- Dzięki Maxi - powiedział Leon i klepnął mnie w plecy co sprawiło że zwaliłem się na ziemię.

*Leon

Gdy ujrzałem te magazyny i pomyślałem że w jednym z nich jest moja Viola, łzy napłynęły mi do oczu. Pobiegłem w ich kierunku' zastanawiając się, w którym mogła by być Viola. "Gdybyś chciał kogoś skrzywdzić który z nich byś wybrał" - zapytałem sam siebie. " Ten najbardziej oddalony od jakiejkolwiek cywilizacji" - trafność tej myśli mnie zaskoczyła. Ale myśl ta miała sens więc pobiegłem do magazynu najbardziej oddalonego od drogi. W chwili, w której do niego wbiegłem do moich uszu dotarł przytłumiony krzyk:
- Zostaw mnie! - byłem pewien że krzyk ten należał do mojej dziewczyny. Przez moją głowę przewijały się najczarniejsze scenariusze. Niewiele myśląc nad tym co robię pobiegłem do drzwi najbardziej oddalonych od wyjścia. Wparowałem do pomieszczenia wywarzając zamknięte na klucz drzwi. Gdy moje oczy choć trochę przywykły do panującego tam półmroku zobaczyłem że jakiś typek rozpina bluzkę mojej ukochanej. Miara się przebrała.
- Zostaw ją!! - krzyknąłem a mój głos odbił się echem od metalowych ścian i wypełnił całą przestrzeń. Typ ani na chwilę nie przestał dobierać się do mojej dziewczyny.
- Bo co mi zrobisz? -  zapytał nawet na mnie nie patrząc i nie przerywając swojej obleśnej czynności. Więcej nie wytrzymałem i odciągnąłem bydlaka od Violi po której bladych policzkach spływały łzy. Zacząłem okładać goryla po wszystkim po czym byłem w stanie.

*Violetta

Leon zjawił się w samą porę. Nie chce nawet myśleć co by się ze mną stało gdyby nie on. Teraz bił się z moim porywaczem i niedoszłym gwałcicielem. W pewnej chwili kopnął kolesia w brzuch z rozbiegu co sprawiło że bydlaka odrzuciło do tyłu. Wylądował na podłodze pod przeciwległą ścianą i kaszląc zwijał się z bólu. Leon podbiegł do mnie. Przyklękną u mojego boku zapytał:
- Nic ci nie zrobił? - gdy wypowiedział te słowa dostrzegłam łzy gromadzące się w jego oczach, by po chwili je opuści i spłynąć po jego rozgrzanych walką policzkach.
- Nie. Nic mi nie zrobił ... dzięki tobie mój bohaterze- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło przykładając dłoń do jego wilgotnego policzka.
- Całe szczęście... gdy coś ci zrobił nie umiałbym sobie tego wybaczyć - powiedział Leoś po czym wziął mnie na ręce i wyniósł poza teren magazynów. Postawił mnie dopiero kiedy znaleźliśmy się pod moim domem.

*Maxi

Poszedłem do resto powiedzieć reszcie że Leon poszedł odbić Viole. Byłem niedaleko bary kiedy dostałem esemesa od Leona.
"Violi nic nie jest. Dzięki za pomoc. Jesteście woli.
Ps. Przekaż reszcie. L."
Przeszedłem jeszcze kilka kroków i wszedłem do resto. Odszukałem wzrokiem stolik przy którym siedziała kami z Marcescom i podszedłem do nich.
- Vilu ocalona.! Misja ratunkowa zakończyła się sukcesem! Załoga rozejść się! - wykrzyknąłem i wyszedłem.

* Marco

- Co... co to 'było? - zapytałem kiedy Maxi opuścił bar.
- Nie... nie mam pojęcia - odpowiedziała zmieszana Fran. Świetnie ją rozumiem.
- Jak to co? Informacja że Violi nic nie jest i możemy wracać do domu - powiedziała Camilla wstając. :-) " Jakim cudem ona ogarnęła o co chodziło Maxsiemu"- zastanawiałem się. " No tak jest z nim już jedynaście lat." - odpowiedziałem sam sobie i wyszedłem.

* Fran

Viola jest bezpieczna a to najwarzniejsze. Maxi jutro pożałuje swojej gadki. Już ja mu 'pokaże. Nikt nie będzie dyrygował rzyciem Francesci Resto! A już nap pwno nie Maxymiliano Ponte!

* Angie

Wróciłam do domu i skierowałam się do pokoju mojej siostrzenicy. Zapukałam i nacisnęłam klamkę mimo iż nie usłyszałam "Proszę". Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Leona leżącego na łóżku Violi i ją wtuloną w niego. Nie musiałam wchodzić aby wiedzieć że niedawno płakała i jeszcze się nie uspokoiła. Leon nic nie mówił tylko gładził ją po drżącym ramieniu a kciukiem drugiej dłoni rysował rozmaite wzory na wierzchu dłoni mojej siostrzenicy. "Dobrze że Leon jest jej chłopakiem. Zaopiekuje się nią i nie pozwoli aby stała się jej krzywda". Z tą myślą opuściłam pomieszczenie nie zauważona przez żadne z nich.

* Olga

Viola wiele dziś przeszła więc postanowiłam że sama się zajmę Sebą. Niestety nic nie mogę poradzić że maluch się do niej przywiązał. Nie chciał zasnąć i nie przestawał płakać. Poszłam z nim do pokoju Violi. Było tam bardzo cicho. Wiem że jest u niej Leon i gdybym nie miała zaufania do Violi i tego chłopaka to pewnie zaczęła bym się zastanawiać co mogą robić ale ufam im i wiem że nic złego nie robią. Zapukałam delikatnie w drzwi a kiedy usłyszałam cichutkie "Proszę" weszłam do środka. Zobaczyłam Viole wtuloną w Leona i się uśmiechnęłam. " Ślicznie razem wyglądają" - pomyślałam podchodząc do łóżka.
- Violu przepraszam że wam przeszkadzam ale Seba cały czas płacze i nie chce zasnąć. Już chyba wszystkiego próbowałam - powiedziałam zrezygnowana. Viola usiadła wiec podałam je Sebe. Ona przytuliła go delikatnie do siebie i zaczęła nucić cichutko jakąś melodie. Po krótkiej chwili Leon też się podniósł. Objął Viole kładąc swoje dłonie na jej dłoniach i przyłączył się do nucenia kojącej melodii. "Będą wspaniałymi rodzicami za kilka lat" - z tą myślą opuściłam pokój Violi.