niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 12 + LBA 2

Przepraszam że tak długo mnie nie było ale miałam mnóstwo nauki. Nawał sprawdzianów i wg dobra dość przynudzania zapraszam na rozdział:






*Violetta:

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Sprawdziłam godzinę godzinę, była 8:30. Zerwałam się z łózka i czym prędzej pognałam do łazienki. Tam błyskawicznie wykonałam wszystkie poranne czynności. ubrałam jeansowe szorty i rozpinaną miętową bluzeczkę z krukom rękawem, na stopy założyłam balerinki i pobiegłam do pokoju. Wzięłam torebkę, telefon oraz klucze i zbiegłam na dół. opuściłam dom i biegiem ruszyłam do studia. gdy byłam już niedaleko mojego celu ktoś zastąpił mi drogę. Spróbowałam wyminąć tą osobę ale mi to nie wyszło. po kilku nie udanych próbach ominięcia osoby zagradzającej mi drogę odwróciłam się z zamiarem odejścia jednak nie dane mi było postąpić choćby krok bo gdy tylko się odwróciłam do moich ust i nosa została przytknięta szmata nasączona jakimś śmierdzącym detergentem. Moje nogi zgięły się w kolanach a ja opłynęłam w niebyt.

*Leon:


 Za pięć minut zaczynają się zajęcia a Violi jeszcze nie ma. Martwię się o nią. "Verdas ogarnij się... na pewno przyjdzie razem z Angie" - tłumaczyłem sobie w myślach. po chwili ujrzałem Angie wchodzącą do studia. Natychmiast do niej podbiegłem i zapytałem:
- Angie, jest z tobą Viola?
- Nie... powinna już dawno tu być - odpowiedziała spokojnie.
- Powinna ale jej nie ma. Martwię się o nią - powiedziałem a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Będzie dobrze. Viola pewnie zaspała i troszeczkę się spóźni - powiedziała Angie pocieszajaco.
- Może i masz rację - powiedziałem i odszedłem nadal nie przekonany co do tego że Violi nic nie jest.

*Angie:

" To dziwne... Viola by nie zaspała... zbyt bardzo się cieszyła że została przyjęta... To nie w jej stylu"- pomyślałam i wyjęłam telefon z torebki. Wystukałam numer Olgity i czekałam aż odbierze.
Rozmowa telefoniczna:
 Olga: - Halo.
Angie: - Olgo jet może Viola w domu?
O: - Niema jej. Wyszła jakieś półgodziny temu do studio.
A: - Aha. Dobra Olguś ja kończę. Jakby coś to dzwoń.
Rozłączyłam się , schowałam telefon i ruszyłam do pokoju nauczycielskiego.

*Francesca:

- To nie jest w stylu Violi aby opuszczać szkołę. Coś musiało się stać - powiedział przybity Leon. martwi się o Violę najbardziej z nas wszystkich.
- Może gdzieś zabłądziła. Niedawno wróciła po jedenastu latach nie obecności, mogła się zgubić -  powiedział Marco.
- Marco ma rację. Musimy jej poszukać - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Gdzie ty idziesz!? - krzyknęła za mną Cami. 
- Szukać Violi - odpowiedziałam zatrzymując się i odwracając  w stronę rudowłosej.
- Poszukamy jej po zajęciach - powiedziała Cam. Czy ona nie rozumie że to NIE MOŻE czekać.

*Marco:

 "Camilla chce czekać z akcją poszukiwawczą do zakończenia zajęć? No błagam" - pomyślałem.
- Fran! Zaczekaj! Idę z tobą - powiedziałem i ruszyłem w jej stronę.
- Stójcie! Pójdziemy wszyscy ale po zajęciach! - powiedziała wkurzona Camilla.
- Po zajęciach może być już za późno Camillo - powiedział zdruzgotany Leon i podszedł do mnie i Fran.
- Leon ma racje i dobrze o tym wiesz Cami. Po zajęciach możemy już nie znaleźć Violi - powiedział Maxi i dołączył do nas.

*Camilla:

 "Oni mają rację... ale jeśli teraz opuścimy szkołę zostanie to potraktowane jako ucieczka i stracimy możliwość nauki w studio... chyba że..."
- Poczekajcie na mnie. Zaraz wrócę i pójdziemy szukać Violi - powiedziałam i pobiegłam szukać Angie. Na moje szczęście nie była daleko.
- Angie! - zawołałam i podbiegłam do niej.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona.
- Ja, Maxi, fran, Marco i Leon idziemy szukać Violi. Zwolnisz nas? - zapytałam z nadzieją szybko wyrzucając z siebie słowa.
- Jasne. Idźcie już i dajci mi zać jak ją znajdziecie - odpowiedziała a ja pobiegłam do przyjaciół. Gdy do nich podeszłam powiedziałam:
- Idziemy - i ruszyliśmy na poszukiwania Violi. Rozdzieliliśmy się na dwie grupy: ja, Maxi i Leon to była jedna a Marcesca tworzyła drugą.

*Violetta:

Nie bardzo wiem gdzie się znalazłam. jest tu strasznie ciemno i zimno. Kiedy dotknęłam ściany wyczułam zimną pofalowaną powierzchnię z czego wnioskuje że to blacha, a stęchły zapach poinformował mnie o tym iż jestem w dawno nie używanym magazynie. Bardzo się boję... chciała bym aby był tu Leon... albo chociaż chciała bym usłyszeć jego głos " Chwila... mogę do niego zadzwonić bo mój porywacz zostawił mój telefon w kieszeni mich spodenek i sobie gdzieś poszedł. oby tu był zasięg" - pomyślałam i wyjęłam telefon. na moje szczęście nie skrępowano mi rąk. Wybrałam numer do Leona i modliłam się aby nie strać tej jednej kreski zasięgu i aby Leoś odebrał. Nie musiałam długo czekać... odebrał po dwóch sygnałach.
L: - Violu... Gdzie jesteś? Wszystko w porządku?
V: - Nie mam pojęcia gdzie jestem ale to chyba jakiś blaszany magazyn... tak mi się wydaje. Bardzo się boje.

*Leon:

L: - Nie bój się. Uratuje cię, obiecuję.
Viola nic nie odpowiedziała a po chwili usłyszałem jej krzyk i dźwięk zakańczanego połączenia. Bardzo się przeraziłem. Nie mogłem się poruszyć. Stałem gapiąc się przed siebie pustym wzrokiem i trzymając milczący już telefon przy uchu a w moich oczach gromadziło się coraz więcej łez
- Leon co jest? - zapytała Camilla.
- Maxi wiesz może gdzie są jakieś blaszane magazyny - zapytałem ignorując pytanie Cam.
- Na obrzeżach miasta - odpowiedział Maxi i i ruszył przed siebie.
- Camilla idź odszukaj Marcesce i razem idźcie do resto - zwróciłem się do rudowłosej i pobiegłem za Maxim.
                                                                                                                                                         
Jak myślicie co będzie dalej?
--------------------------------------
A teraz LBA
Mój blog po raz drugi w historii jego trwania został nominowany do LBA ...
Tym razem nominowała mnie Puline Veras z bloga: moja-leonetta-dorosla.blogspot.com
za co jestem wdzięczna.
A o to pytania od Pauline i moje odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
Klaudia.
2. Ile masz lat?
Rocznikowo 16.
3. Masz jakieś Hobby? Jeśli tak, to jakie?
Człowiek bez pasji nie nie istnieje. A moim hobby jest pisanie opowiadań i one partów oraz śpiewanie.
4. Ulubiony przedmiot w szkole? 
Zdecydowanie zajęcia artystyczne i W-F
5. Ulubiona postać z Violetty?
Męska Leoś<3 a żeńska Vilu
6. Masz zwierzaki? Jeśli tak to jakie?
Mam. Cztery psy rasy kundel
7. Lubisz placki? ;D
A kto ich nie lubi XD
8. Czytasz mojego bloga?
Pytanie... oczywiście że tak
9. Dostajesz bardziej dobre oceny (6,5,4,3 ) czy złe ( 2,1) ?
Raczej te dobre choć różnie to bywa
10. Masz rodzine za granica?
Z tego co mi wiadomo to nie
11. Masz ferie?
Niestety mi się już skończyły i od poniedziałku 17.02 zasuwam do squl

Blogi które nominuję: ( Nominuję tylko kilka bo mam masę nauki)

Moje pytania:
1. Co robisz w wolnym czasie?
2. Jaki kolor lubisz najbardziej?
3.Leonetta vs. Dieletta
4." Podemos" vs. "Neustro camino"
5." Habla si puedes" vs. "Alcasemos las estrellas"
6. "En mi mundo" czy " Nel mio mondo"
7. Libi vs. Emma
8. Ramalo vs. Cardoso
9. Jade vs. Esmeralda
10.Mercedes vs. Lodovica
11. Co sądzisz o miesięcznej przerwie w transmisji Violetty?

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 11

*Violetta:

 Obudziłam się o wpół do siódmej i od razu włączyłam laptop. Zalogowałam się na stronę szkoły "Studio 21" i wgapiając się w monitor czekałam aż pojawią się listy przyjętych. Co minutę odświeżałam stronę. W końcu punktualnie o siódmej pojawiła się owa lista. Strasznie zdenerwowana zaczęłam szukać swojego nazwiska: " Castillo, Castillo"
- Jest! Dostałam się!! Dostałam się!!! - zaczęłam krzyczeć tańcząc z radości po całym pokoju. Olgita się przestraszyła moich wrzasków i przybiegła do mojego pokoju. Gdy zobaczyła mnie skaczącą po łóżku podparła się pod boki i zapytała:
- Co ci do tej pięknej główki strzeliło że po łóżku skaczesz?
- Do stałam się do studia!!! - odpowiedziałam i spadłam z łóżka na podłogę robiąc przy tym nie mały hałas i wprowadzając Olgitę w niekontrolowany atak śmiechu. Do mojego pokoju jak burza wpadła Angie a wraz nią Lisandro.
- Co to był za hałas?- zapytał Ramalo.
- Nasza Viola tak się ucieszyła z dostania się do studia, że zaczęła skakać po łóżku i z niego spadła - powiedziała Olga gdy się opanowała.
- Tak miało być - odparłam wstając z podłogi.

*Angie:

 Z trudem powstrzymywałam śmiech kiedy dowiedziałam się co wyprawiała moja siostrzenica i jeszcze ten jej tekst " Tak miało być" no po prostu genialne.
- Gratuluję że się dostałaś ale może nie demoluj domu ze szczęścia dobrze?- zapytał ja Lisandro powstrzymując śmiech.
- Postaram się - odpowiedziała Viola z szerokim uśmiechem.
- Dobra ubieraj się - powiedziałam i opuściliśmy jej pokój.

*Leon:

 Dziś poznamy nowych uczniów. Właśnie czekamy w sali do występów na Pablo i Antonio oraz nowych uczniów. Ciekawe czy są jacyś fajni a czy tacy jak Ludmiła. Mam nadzieję że będą spoko bo jeśli w szkole pojawi się kolejna Ludmiła to zwariuję.

*Marco:

 Stoję na korytarzu przed jakąś salą  całkiem sam. " Chciał bym znać kogoś od razu" - pomyślałem i oparłem głowę o ścianę.
- Marco? - usłyszałem głoś jakiejś dziewczyny. Skądś go kojarzę. Obróciłem głowę w stronę dziewczyny. Czyżby to była Violetta...
- Marco! - krzyknęła, zaczęła biec w moim kierunku i rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją.
- Vilu. Co ty tu robisz? - zapytałem gdy już minie puściła.
- Mogę zadać to samo pytanie tobie - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. No i proszę. Mam już z kim gadać. Z moją przyjaciółką z czasów dzieciństwa. Już miałem rozpocząć jakiś temat kiedy usłyszałem z za drzwi:
- Powitajcie nowych uczniów: Diego Rodrigeza, Larę Baroni, Broueya Nastimiento, Marco Tavelliego i Violettę Castillo.

*Francesca:

 "Marco Tavelli? Mój Marco będzie chodził ze mną do klasy! Chwila Vilu? Dlaczego ona mi nic nie powiedziała że zapisała się na egzaminy? Dobra tego dowiem się później. Idę do Marco ciekawe czy mnie pamięta".
- Marco! - krzyknęłam i zaczęłam biec w jego kierunku.
- Fran!? - zapytał i złapał mnie kiedy rzuciłam mu się na szyję i obrócił się zemną  dookoła po czym postawił mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Oddałam go. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Marco zapytał patrząc mi w oczy:
- Francesco Monico Resto czy zgodzisz się ponownie być moją dziewczyną?
- Tak!!! - pisnęłam uradowana a Marco ponownie złączył nasze usta w pocałunku.

*Violetta:

 Wypatrzyłam Leona i pobiegłam do niego krzycząc:
- Leon! - rzuciłam mu się na szyję a on mnie objął i okręcił się dookoła ja gdyby nie widział mnie nie wiadomo jak długo.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś że się zapisałaś na egzaminy? - zapytał z miną obrażonego dziecka kiedy mnie postawił, a po chwili nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Dlatego że chciałam ci sprawić niespodziankę - odpowiedziałam.
- No to ci się udało - powiedział i złączył nasze usta w subtelnym pocałunku.
      Pierwszy dzień w studio minął na zapoznawaniu się z budynkiem. Po " zajęciach" umówiłam się z Fran, Cami, Leosiem, Marco i Maxim w resto. Kiedy tam dotarłam to oni już na mnie czekali.

*Camilla:

 Vilu weszła do resto. podbiegła do naszego stolika, pocałowała Leona w policzek i usiadła obok niego.
- Tylko w policzek? - zapytał smutno Leon. Viola przewróciła oczami i pocałowała go w usta a ten odwzajemnił pocałunek.
- Zadowolony? - zapytała przytulając się do zielonookiego.
- Ja też chcę - powiedział Marco i spojrzał na Fran a ona od razu go pocałowała. Uradowany oddał pocałunek.
- jak oni to i ja - powiedział Maxi a ja go pocałowałam, odwzajemnił go.

*Maxi:

- Czyli Marcesca i Leonetta znowu razem? - zapytałem dla pewności.
- Jak widać - odpowiedzieli chórem twórcy owych par.
- A Caxi ciągle razem -stwierdził Marco.
- Czyli skład z przed jedenastu lat w komplecie - podsumował Leon z szerokim uśmiechem i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Później jeszcze trochę posiedzieliśmy i rozeszliśmy się do domów.
                                                                                                        
Prezentuję rozdział jedenasty...
Mam nadzieję że się podoba...
Czekam na wasze opinie...

A teraz kilka zdjęć jako rekompensata za dość kiepawy rozdział:
Na początek Vilu skacząca po łóżku:












Teraz może przytulaski:
















I na koniec pocałunki:


















To chyba tyle...
  Dziękuję z auwagę XD

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10

*Violetta:

Angie mnie przytuliła i uspokoiła, po czym obie poszłyśmy spać. Śniłam o Leonie więc minęła mi bardzo szybko. Gdy się obudziłam było południe. "No pospałaś sobie Violka. Niema co." - pomyślałam. Wstałam z łóżka i szybko wykonałam wszystkie poranne czynności. Poszłam do pokoiku Seby. Nie było go w łóżeczku. Trochę zaniepokojona zeszłam na dół. W salonie leżała karteczka. Wzięłam ją i przeczytałam:
Violu
Wyszłam z Sebą na spacer.
Angie poszła do studio a Lissandro pracuje.
Niczym się nie martw.
          Olgita.
"Angie poszła do studio w sobotę?" - zastanawiałam się przez chwilę ale przypomniałam sobie, że dzisiaj mają obejrzeć nagrania uczniów, którzy zdawali egzaminy on-line i wybrać tych którzy się dostali oraz przygotować listy przyjętych do studia.

*Leon:

 Obudziłem się dość późno bo koło południa. Zwlokłem się z łóżka i skierowałem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem na dół zjeść śniadanie, umyłem zęby i założyłem pierwsze co wpadło mi w ręce. Potem walnąłem się na kanapę i włączyłem telewizor. Na nic nie miałem ochoty. nawet na oglądaniu telewizji się skupić nie potrafiłem. Moje myśli wciąż powracały do jednego pytania: "Dlaczego Viola wczoraj płakała?". To pytanie nurtowało mnie od wczoraj nie pozwalając mi zasnąć. Przecież musiał być jakiś powód. Pytanie tylko jaki?

*Francesca:

 Siedziałam w resto i rozmyślałam nad słowami Vilu "... Bo mojego taty już niema" Chyba nie chodziło oto że...
- Idiotko! A o co innego mogło chodzić!? - wykrzyknęłam głośno a wszyscy klienci dziwnie na mnie spojrzeli. Spuściłam głowę i udawałam że to nie ja. Chciałam już iść ale ktoś złapał mnie za rękę. Był to Thomas.
- Czego chcesz? - zapytałam ostro. On nic nie odpowiedział tylko wylał na mnie wodę i sobie poszedł. Wściekła pobiegłam się przebrać. " Pożałujesz tego Heredja. obiecuje ci to" - pomyślałam biegnąc do domu.

*Camilla:

  Czekam na Maxiego już pół godziny. Mieliśmy się spotkać i pogadać. O idzie wreszcie. Lepiej żeby miał sensowne wytłumaczenie dla swojego spóźnienia bo jak nie to... Grr nic mu nie zrobię bo go kocham.
- Hej kiciu. Przepraszam za spóźnienie ale wpadł na mnie pomiot Lud i gadał, że jeśli nie zawrócę to Ludmiła uprzykrzy mi życie -  powiedział i mnie przytulił.
- Ludmiła już zawsze będzie Ludmiłą - powiedziałam z westchnieniem rezygnacji i poszliśmy do resto.

*Maxi:

Mam już dość Ludmiły, jej pomiota Naty i tego jej chłoptasia... jak mu tam... Tomasa i jego pomita Andreasa. Czy li szkolnej elity ( czytaj: bandy oszołomów uważającej się za gwiazdy). W resto nie znaleźliśmy Fran, co było dziwne bo mieliśmy po zgadywać kto się zgłosił na egzaminy i jacy będą nowi uczniowie. Czy tacy jak my a czy może tacy jak Ludmiła i jej banda.

*Ludmiła:

 W poniedziałek będą nowi uczniowie. Trzeba kogoś dobrać do elity i wzmocnić nieco jej skład. Wezmę maksymalnie dwie osoby, reszta znajdzie się na mojej "czarnej liście". Wyżywanie się na nowych będzie ciekawszą rozrywką niż dręczenie tych nieudaczników. Wszystko się okaże w poniedziałek. Teraz idę do fryzjera.

Następny dzień:

* Violetta:

Jest paskudna pogoda i nie mogę iść z Sebą na spacer. Strasznie się nudzę. Owszem bawię się z Sebusiem w domu ale to nie to samo co spacer po parku w ciepłych promieniach słońca.

*Leon:

 Siedzę w domu i się nudzę. Nie mam nic ciekawego do roboty. Grałem na gitarze ale mi się znudziło." Napisać do Violi?" - zastanawiałem się. Co prawda nigdzie nie wyjdziemy bo leje jak z cebra no ale zawsze można popisać. Jak postanowiłem tak zrobiłem.
Do Viola<3
Hej. Co porabiasz moja śliczna?
Prawie od razu dostałem odpowiedź:
Od Viola<3
Hej Leoś. Nic takiego. Pilnuję kuzyna. A ty co robisz?
Błyskawicznie odpisałem.
Do Viola<3
Fajnie masz. Ja się potwornie nudzę. Mogę do ciebie wpaść?
Odpowiedź przyszła niemal że od razu.
Od Viola<3
Współczuje. Pewnie że możesz. Ponudzimy się razem =)
Szybko wystukałem odpowiedź:
Do Viola<3
Z tobą niemożna się nudzić. Do zobaczenia za 15 minut u ciebie :*
Od Viola<3
Skoro tak uważasz. Czekam :*
Założyłem kurtkę przeciw deszczową  i ruszyłem do mojej dziewczyny.

Wiwczór:

*Violetta:

Pamiętniczku...
Dzisiaj był u mnie Leoś. Powiedziałam mu o moim odkryciu dotyczącym
naszej dwójki w przeszłości. Bardzo się ucieszył, że jestem jego miłością z dzieciństwa.
Ja też się bardzo cieszę z tego powodu. Powiedziałam mu też dlaczego wczoraj płakałam.
Przytulił mnie i pocieszał. Razem opiekowaliśmy się Sebą. Leoś jest taki... 
CZUŁY
 OPIEKUŃCZY
DELIKATNY
I
CUDOWNY
Bardzo go kocham.
Nie wie że zapisałam się do jego szkoły. Dlaczego mu nie powiedziałam?
Z duch powodów:
1) Nie wiem czy się dostałam.
2) Chcę mu zrobić niespodziankę.
Nikt z moich "dawnych" znajomych nie wie że się zapisałam do studia.
Będą mieli miłą niespodziankę kiedy się do wiedzą.
Oczy wiście jeśli się dostanę.
Jutro dowiem się wszystkiego...
                                                                               Kocham :* Vilu.
Zamknęłam pamiętnik. Odłożyłam go na biurko. Zgasiłam światło i zasnęłam.
                                                                                          
Rozdział dzieeeśąty!!!
Mam szczerą nadzieję że wam się spodoba.
Dzisiaj bez zdjęć bo nie bardzo wiedziałam jakie dobrać...
Dobra koniec mojego gadania...
Pozdrawiam wszystkich którzy czytają...
I widzimy się w kolejnym rozdzialiku...
Kiedy będzie...  tego nie zdradzę

  

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 9

*Violetta:

 Obudziłam się o wpół do dziewiątej a o dziewiątej zaczyna się ostatni etap egzaminów, Błyskawicznie wykonałam poranne czynności założyłam pierwsze co znalazłam i nie jedząc śniadania pobiegłam do studia. Czekałam piętnaście minut na swoją kolej. Gdy zostałam zawołana weszłam do sali i wykonałam choreografię do "En mi mundo" którą sama ułożyłam.
- Dziękujemy. Wyniki będą w poniedziałek. W studio o godzinie dziewiątej zostaną wywieszone listy. Wyniki dostępne będą również na stronie szkoły i tam pojawią się około godziny siódmej. - poinformował mnie Pablo.
- Dziękuję. Do widzenia - pożegnałam się i poszłam do resto zjeść jakieś śniadanie albo chociaż coś śniadanio-podobnego.

resto:

*Francesca:

 Czekałam na Cami. Miałyśmy pogadać o niespodziance dla Maxiego wymyślonej przez Cam. Naprawdę tworzą przesłodką parę ale czasami są niemożliwi. Nagle do resto weszła Vilu. Poszła coś zamówić i  zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu wolnego stolika.
 - Vilu! - zawołam ją a kiedy na mnie spojrzała zachęciłam ją gestem ręki aby podeszła.
- Fran! - krzyknęła i wręcz do mnie podbiegła i mnie przytuliła.
- Siadaj - powiedziałam a Viola zajęła miejsce obok mnie. Po chwili Luca podała jej zamówienie i odszedł.
- Ty dopiero śniadanie jesz? -  zapytałam mocno zdziwiona tym faktem bo było już po dziesiątej.
- Tak jakoś wyszło - odparła i zabrała się do jedzenia.

*Camilla:

 Razem z Maxim weszłam do resto. Odszukałam wzrokiem Fran i jej pomachałam a on a mi odmachała. Koło niej siedziała jakaś dziewczyna. Była to szatynka. Tajemnicza dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym spojrzeniem godnym bukmachera który potem przeniosła na Maxiego i uśmiechnęła się szeroko. Ja znam ten uśmiech... Podeszliśmy i się przywitaliśmy:
- Hej
- Hej Cami. Hej Maxi - odpowiedziała Fran.
- Hej Caxi - powiedziała szatynka. Tylko jedna osoba miała odwagę tak na nas mówić...
- Vilu? - zapytałam zdezorientowana.
- We własnej osobie - odparła dziewczyna i się uśmiechnęła przekrzywiając głowę na bok. Tak jak to robią ciekawskie szczeniaki.

*Maxi:

 Nie no ja niewierze. Vilu naprawdę wróciła.
- Co się tak dziwicie? Fran wam nie powiedziała? - zapytała Viola przeskakując wzrokiem to na mnie to na Cami.
- Mówiłam ale nie chcieli mi wierzyć - powiedziała Francesca i się roześmiała. Po chwili  Ja, Cami i Viola do niej dołączyliśmy.
- Jak zdołałaś przekonać ojca do powrotu? - zapytała Cami bo ojciec Viol przed wyjazdem powiedział że już nigdy nie pojawią się  w BA. Vilu automatycznie posmutniała a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie musiałam go przekonywać bo...bo mojego taty już niema - powiedziała i wybiegła z resto.
Ja, Cami i Fran tylko patrzyliśmy na siebie rozważając słowa Violi " ... Bo mojego taty już niema " O co jej mogło chodzić? Chyba nie oto, że ... Cholera właśnie że oto!

*Leon:

  Rozmyślałem spacerując po parku. Nagle ktoś na mnie wpadł i mnie przewrócił. Spojrzałem na osobę która się zemną zderzyła.Była to jakaś dziewczyna. "Verdas co się z tobą dzieje!? Pierwsza lepsza panna od tak powala cię na ziemię! " - skarciłem się w myślach. Chwila, chwila czy to nie...
- Viola? Wszystko w porządku? - zapytałem po podniesieniu się z trawy i podszedłem do niej.
-  Tak. W porządku - odparła, podniosła się, otrzepała dłonie i pobiegła dalej. Kiedy mnie mijała dostrzegłem łzy na jej policzkach.
- Viola dlaczego płaczesz? Stało się coś? - zapytałem dobiegając do niej.
- Nie, nic się nie stało - odpowiedziała zatrzymując się. ja zrobiłem to samo i objąłem ją. Ona wtuliła się we mnie ale po chwili się ode mnie oderwała i wyrwała z mojego uścisku.
- Przepraszam Leon ale się śpieszę, obiecałam zająć się Sebą i jestem już spóźniona. Przepraszam że na ciebie wpadłam. Pa. - powiedziała i podjęła przerwany bieg.
- Nic się nie stało! Pa! - krzyknąłem za nią. Muszę przyznać że naprawdę szybko biega. Nawet w tych swoich koturnach.

*Angie: 

 Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam wiadomości. Nagle do domu jak szczała wpadła Viola i popędziła na górę. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nią. Miała już zamknąć drzwi do swojego pokoju ale je odepchnęłam ręką i zapytałam:
- Co się stało Violu?
- Dlaczego to tak boli Angie? Dlaczego nikt nie rozumie co czuję? Dlaczego nikt nie nie wie co działo się w moim życiu po tym jak opuściłam Buenos Aires? Dlaczego wszystko co najgorsze przytrafia się właśnie mnie? Ja chcę tylko w końcu być szczęśliwą! Czy to aż tak dużo?? - wszystkie te słowa Viola wyrzuciła z siebie z prędkością tak dużą że poszczególne słowa zlewały się ze sobą. Mimo to ją zrozumiałam. A po ostatnim zdaniu wybuchnęła jeszcze intensywniejszym płaczem. "Co ja mam zrobić?" - zastanawiałam się. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.
  
                                                                                                      
Mamy rozdział 9...
Mam nadzieję że się wam podoba...
Jak myślicie co w tej sytuacji zrobi Angeles?
Odpowiedzieć poznacie w kolejnym rozdziale...













sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 8

* Lisandro:

 Jedliśmy kolację. W pewnym momencie Olga zaczęła się awanturować, że mam iść do dziecka bo płacze.
- Ja pójdę - powiedziała Viola wstając od stołu.
- Mogę z tobą? - zapytał ją Leon i również wstał.
- Pewnie choć - odpowiedziała Viola i razem ruszyli na górę. " I po problemie" - pomyślałem.
- Olgita ma rację, powinieneś więcej pokazywać się dziecku na oczy - powiedziała Angie.
- I ty przeciwko mnie?  Eh, kobiety i ta ich solidarność - pokręciłem głową i opuściłem jadalnie. 

*Leon:

 Poszedłem z Violą na górę. W połowie schodów moja dziewczyna zatrzymała się , odwróciła w moją stronę i powiedziała:
- Przepraszam cię za nich. Różnica charakterów.
- Nie masz za co przepraszać. Moi rodzice też się kłócą - powiedziałem smutno. Moi rodzice się kłócą zdecydowanie zbyt często.
- Współczuje. To nie są moi rodzice. To rodzice Seby - powiedziała Viola a do jej oczu napłynęły łzy. Spuściła głowę aby ukryć słoną wodę spływającą po jej policzkach. O nic nie pytałem tylko ją przytuliłem. Kiedy się uspokoiła, oderwała się ode mnie i ruszyła dalej. Po chwili otworzyła drzwi i weszła do środka. Ruszyłem za nią. Gdy wszedłem do pokoju Viola miała już na rękach Sebę i nuciła mu jakąś kołysankę.
- Mogę go potrzymać? - spytałem nie pewnie. Nigdy nie miałem takiego małego dziecka na rękach... poprawka nigdy nie miałem żadnego dziecka na rekach.
- Oczywiście - odpowiedziała Viola i ułożyła mi chłopczyka na rękach. To takie dziwne i zarazem wyjątkowe uczucie( którego nie umiem opisać) mieć na rekach taka kruszynkę. Malec otworzył oczka i spojrzał na mnie i się uśmiechnął po czym z powrotem zamknął oczy.
- Polubił cię - powiedziała Viola i pocałowała mnie w policzek.
- Mnie się nie da nie lubić - odpowiedziałem a dziewczyna zachichotała cichutko i powiedziała:
- Masz rację. Nie da się.

*Violetta:

 Leon doskonale radzi sobie z dzieckiem. Jest czuły i delikatny. Będzie świetnym ojcem. Gdy Sebuś zasnął przejęłam go ostrożnie od Leona i ułożyłam w łóżeczku. Pocałowałam maluszka w czółko i razem z Leonem wyszłam na korytarz.
- Świetnie sobie poradziłeś jak na pierwszy raz - powiedziałam gdy weszliśmy do mojego pokoju.
- Skąd wiesz, że pierwszy raz miałem dziecko na rękach? - zapytał Leon siadając na moim łóżku. Usiadłam obok niego i odpowiedziałam:
- To było widać. Byłeś bardzo spięty.
- Bo to taka malizna. Bałem się że coś mu zrobię - powiedział chłopak.
- Rozumiem cię. Też tak miałam na początku. Przyzwyczaisz się -  powiedziałam pocieszając go.
- Mam nadzieje. Muszę już iść - powiedział i mnie pocałował.
- Pa - powiedziałam trochę smuta że idzie.
- Dobranoc - odezwał się Leoś.
- Dobranoc - poprawiłam się. On tylko się uśmiechnął i poszedł.

*Leon:

Gdy zaszedłem do domu od razu skierowałem się do łazienki i  wziąłem prysznic. Założyłem dresy oraz t-shert i położyłem się na łóżku. Gdy trzymałem to dziecko na rękach zmienił się mój światopogląd. Kiedyś dawno już bo ponad dwa lata temu powiedziałem że nigdy nie chcę być ojcem. Teraz mogę uściślić tą wypowiedź bo owszem chciałbym być ojcem ale nie  chcę być takim ojcem jak pan Lisandro. Czyli nie czułym i nie interesującym się  własnym dzieckiem. Chciałbym być najlepszym ojcem na świecie. W mojej głowie pojawiła się myśl brzmiąca " Lepszej dziewczyny niż Violetta Castillo nie mogłeś znaleźć. Chroń ją jak najlepiej potrafisz i nie pozwól by ktoś ja skrzywdził". Z tą myślą zapadłem w głęboki sen.

*Angie:

Siedziałam w swoim pokoju i przeszukiwałam partytury oraz teksty piosenek kiedy usłyszałam kłótnie Lisandro i Olgi. Zbiegłam do salonu niemal wywracając się na schodach.
- O co wy się znowu kłócicie?! - zapytałam podnosząc głos.
- Ja mam już tego dość Angie - mówiła Olga płacząc.
-Co się stało? Czego masz dość? - pytałam gładząc Olgitę po ramieniu.
- On chce w środku nocy jechać do klijenta - powiedziała Olga i pociągnęła nosem.
- Jest dopiero 10 ( wieczór) Olgo - wtrącił się Ramalo.
- Olgita idź się połóż i odpocznij ja z nim porozmawiam - zaproponowałam a Olga bez wahania przystała na moją propozycję i poszła na górę.
- Wiesz może o co jej chodzi? - zapytał się mnie Lisanndro.
- Olgicie chodzi o to że całymi dniami pracujesz, a kiedy wracasz jesteś zmęczony wiec od razu idziesz spać. Ona czuje się osamotniona - wytłumaczyłam mu.
- To co ja mam zrobić - zapytał opadając na kanapę.
- Może wyjedź z nią na kilka dni? I weźcie ze sobą Sebe. Odnowicie wasze relacje miedzy sobą i polepszycie więzi z synem - zaproponowałam.
- Tak zrobię. Dziękuję za pomoc Angeles. - powiedział i oboje poszliśmy na górę.

* Violetta:

 Siedziałam w pokoju i kończyłam wpis do pamiętnika. Gdy to zrobiłam położyłam się na łóżku, wzięłam do ręki album który zniosłam rano ze strychu i zaczęłam go przeglądać pod zdjęciami były różne podpisy zapisane ręką mojej mamy tak jak i strona tytułowa która głosiła " Leonetta - nic nas nigdy nie rozłączy"
Jedno ze zdjęć i podpis pod nim szczególnie przykuły moją uwagę:
Od dzisiaj mówcie na mnie Violetta Verdas.
Ja i Leon jesteśmy małżeństwem.
Zapamiętajcie to sobie!

" Chwileczkę Leon Verads  to przecież mój chłopak" - pomyślałam i uradowana tym  co odkryłam odpłynęłam do magicznej krainy snów.
                                                                                                          
 Przed wami rozdział ósmy...
Jak się podoba??